niedziela, 4 sierpnia 2013

Clumsy ferret - część 8


Po pierwsze: przepraszam, że niczego nie dodawałam przez tak długi czas. Mam ogromną nadzieję, że poniższy rozdział Wam to wynagrodzi.
Po drugie: chciałabym zadedykować ten rozdział wszystkim czytelniczkom, a może i czytelnikom;) Nie wiem, co bym bez was zrobiła! 

Zapraszam!


P.S. Nie wiem, czy poniższy rozdział należy do fluffu;)






Balthazar’s POV:

To było zupełnie nie w jego stylu. Cas nigdy nie urwałby się z lekcji, a już na pewno nie opuściłby pracy klasowej z mikrobiologii molekularnej. Przygotowywał się do niej ponad dwa tygodnie, tylko po to by teraz uciekać z tym plejasem? Nie mogłem uwierzyć w jego bezmyślność! Przykładał się do nauki bardziej niż ktokolwiek w szkole. Byłem ciekawy, czy zrobił to dobrowolnie, czy pod „czarującym” wpływem tego lalusia.

- Balthazar! – Dobiegł mnie głos wysokiego chłopaka, którego kojarzyłem z zajęć w-fu i geografii. W pierwszej chwili nie mogłem przypomnieć sobie, jak ma na imię. Benedict? Benjamin? – Widziałeś gdzieś Dean’a? – Benny!
- Razem z Casem zwiali z lekcji. – Wzruszyłem ramionami, uważnie wpatrując się w rozbiegane oczy nastolatka.   
- Co? – Ben zdawał się zasmucony, czego z początku nie mogłem zrozumieć. Jak się później okazało, miał ku temu powody. – Z Castielem? Czemu uciekli razem? – spytał, nieco spłoszony.
- Tego to już nie wiem. Przykro mi. – skłamałem. – A coś się stało?
- N-nie. Nic takiego. Dzięki wielkie. – Odwrócił się i poszedł w kierunku stołówki. Pobiegłem za nim, chcąc wyciągnąć z niego jakieś informacje na temat starszego z Winchesterów. Nie wiem, co mną pokierowało. Wcześniej tego nie czułem, ale w tamtej chwili zapragnąłem dowiedzieć się wszystkiego na temat tego skurczybyka, dla którego Cas tak bardzo stracił głowę. Coś podpowiadało mi, że Dean nie był w rzeczywistości tym, za którego się podawał. Chciałem poznać wszystkie najmroczniejsze i najpikantniejsze szczegóły jego życia. Miałem nadzieję, że Benny mi w tym pomoże. Mógłbym wypytać jeszcze Ash’a lub Garth’a, ale oni nie za bardzo za mną przepadali. Jak zauważyłem wcześniej, Benny wszędzie latał za Winchesterem niczym pies, dlatego póki co był najlepszym informatorem.
- Poczekaj! – krzyknąłem, łapiąc go za ramię. – Mogę iść z tobą? Nie chcę siedzieć sam.
- Jasne.     

Benny Lafitte należał do tych osób, które nie przykuwały absolutnie żadnej uwagi. Uzyskiwał przeciętne wyniki w nauce. Wyglądał przeciętnie i podobnie się ubierał. Był zwyczajnym nastolatkiem, który niczym się nie wyróżniał. Dziwiłem się, że ktoś taki obracał się w towarzystwie Deana Winchestera. Wielokrotnie widziałem, jak spędzali razem przerwy lub wracali razem do domu. Mogłoby się zdawać, że są przyjaciółmi.

- Od kiedy znasz Deana? – spytałem, chcąc jakoś oczyścić dziwnie spiętą atmosferę.
- Poznałem go dwa lata temu na obozie sportowym w Minnesocie. Później okazało się, że będziemy chodzić do tego samego liceum.
- Jesteście przyjaciółmi?
- Tak mi się wydaję. – Zarumienił się, odwracając głowę.
- Czemu tylko wydaje?
- Jego najlepszymi kumplami są Ash i Garth. Ja czasami czuję się, jak jakiś intruz. Wolałbym spędzać z Deanem więcej czasu.
- Rozumiem.  – Tak nie zachowywał się normalny koleś. Benny musiał mieć wobec Deana większe intencje. –  Pewnie chciałbyś, by wyszło z tego coś więcej, prawda? – zaryzykowałem, opierając się na niepewnych przeczuciach.
- S-słucham? – zapytał zdziwiony. Jego głos drżał z podenerwowania. Splótł palce, niespokojnie zagryzając dolną wargę. – Czemu tak myślisz?
- Cała szkoła huczy od plotek, że rzekomo jesteś w Deanie zakochany. To żadna tajemnica. – skłamałem na poczekanie.
- To nie prawda! – zaprzeczył gorączkowo, choć wiedziałem że zaraz i tak wybuchnie. – Dobrze! Zgadza się!

Trafiłem w samą dziesiątkę. Balthazarze jesteś debeściakiem!

- Jestem w nim zabujany, odkąd go poznałem. Szlag mnie trafia, jak pomyślę sobie, że wybrał tego niezdarnego debi…
- Uważaj na słowa. – wtrąciłem się. – Castiel jest moim przyjacielem i nie pozwolę na to, byś go obrażał.
- Przepraszam. – odchrząknął. – Tą niezdarną fajtłapę?
- Lepiej.
- Co on w nim widzi?!
- Cas wbrew pozorom jest inteligentny i zabawny. Na pierwszy rzut oka może się wydawać bufoniastym kujonem, ale nie jest taki.
- Dean jest zbuntowany. Nie uczy się, chodzi na imprezy, pije alkohol. To nie jest odpowiedni materiał na chłopaka.
- Nie jest? To dlaczego…
- Ja, to co innego. Dean sprowadzi Castiela na złą drogę. Sprawi, że ten zacznie olewać szkołę, będzie się buntował przeciwko wszystkim i wszystkiemu. Uwierz mi, jeśli chcesz, by Castiel nadal był sobą, lepiej wyrzuć mu go z głowy.
- Skąd mam wiedzieć, że mnie nie okłamujesz na swoją korzyść? Skoro jest taki zły, czemu się w nim kochasz? – Analizowałem każde słowo. Za żadne skarby nie pozwoliłbym, by Cas się zmienił. Był moim najlepszym przyjacielem i w życiu nie przystałbym na to, by stała mu się jakakolwiek krzywda.
- Co jeśli ci powiem, że Dean zalicza wszystko, co się rusza?
- Przeginasz.
- Nie mogę zdzierżyć, jak chwali się ile kolesi zaliczył, a ile ma jeszcze w kolejce. Castiel również jest na jego liście. Prędzej, czy później i do jego gaci się dobierze.
- Zamknij się! Nie wierzę w żadne twoje słowo! – wybuchnąłem, nie mogąc dłużej zdzierżyć steku bzdur, którymi mnie karmił.
- Wierz lub nie. – wzruszył ramionami. – Nie obchodzi mnie, co z tym wszystkim zrobisz. Powiesz swojemu kumplowi, czy nie. Szczerze mi to zwisa. Pamiętaj tylko, że cię ostrzegałem. – Uśmiechnął się złowieszczo. Mógłbym przysiąc, że przeszły mnie ciarki.
- I ty się kochasz w kimś takim?
- Tak. Nawet nie wiesz, jak bardzo się za to nienawidzę. – odpowiedział, po czym odszedł.
  
Przełknąłem ślinę, na nowo trawiąc szokujące informacje. Nie tego się spodziewałem. Z początku nie chciałem wierzyć temu podejrzanemu typkowi, ale wątpliwości, które we mnie zasiał kiełkowały wbrew mojej woli.

Niby co teraz miałem zrobić? Zadzwonić do Casa i powiedzieć, że ma uciekać od Winchestera najszybciej, jak się da? Czy poczekać na dalszy rozwój sytuacji? Co jeśli okaże się, że Benny był zwyczajnym kłamcą? W oczach Casa wyjdę na idiotę i pewnie mnie znienawidzi za zniszczenie szansy bycia z ukochanym.

BYŁEM ROZDARTY!  

Na moment porzuciłem rozrywające mózgownicę pytania i rozejrzałem się po zatłoczonym korytarzu, wyczekując mojej rudowłosej piękności.

Tak. Moja Charlie. Mój ideał. Mój najpiękniejszy kwiat.

Po raz pierwszy miałem okazję spędzić z nią długą przerwę. Wyjątkowo nie musiałem siedzieć w towarzystwie Castiela, który nigdzie się beze mnie nie ruszał. Dziś miałem okazję posmakować nieco prywatności. Widząc, jak schodziła po schodach poczułem bolesny ucisk w klatce. Była cudowna! Chciałem podejść i zagadać, gdy usłyszałem głośno wibrujący telefon. Szybko wyjąłem go z plecaka i odebrałem połączenie.

- Halo?
- Balthy! Musisz mi pomóc! – piskliwy głos Castiela mógł oznaczać tylko jedno. W jego mniemaniu wpadł w poważne tarapaty. Westchnąłem ciężko, masując lewą skroń. – Słyszysz mnie?!
- Tak, kurczaczku. Słyszę cię głośno i wyraźnie. Co się stało?
- Nie nazywaj mnie tak! – warknął groźnie, po czym wyrzucił z siebie długą litanie niezrozumiale sklejonych głosek i sylab.
- Możesz się uspokoić, bo cię nie rozumiem!
- Sorki.
- Zacznij od początku. Tylko nie panikuj! - W głowie wciąż szumiały mi słowa Benny’ego. – Więc o co chodzi?
- Dean zaprosił mnie do siebie.
- Co? - Czyżby już wprowadzał w życie swój niecny plan zaliczenia Casa? To nie możliwe! – Po co?
- Nie wiem, ale myślę, że będziemy się kochać. – Głos zadrżał leciutko.
- Chcesz tego? – spytałem, sądząc że teraz jest najlepszy moment, by wyznać przyjacielowi wszystko czego dowiedziałem się o Winchesterze.
- Nie wiem. Chyba tak.
- Castiel posłuchaj mnie teraz, ok?

Treściwie opowiedziałem mu wszystko, czego się dowiedziałem. W pierwszej chwili nie chciał uwierzyć.

- Po co mi to mówisz? Dlaczego zawsze musisz wszystko niszczyć? – wrzasnął na mnie, po czym się rozłączył. Chciałem do niego zadzwonić, jednak zdążył już wyłączyć telefon.
- Super. – wymruczałem pod nosem. Kopnąłem leżącą na podłodze puszkę i podszedłem do Charlie. – Cześć, piękna. Mam do ciebie prośbę.
- Hej. – rozpromieniła się. – Zamieniam się w słuch.
- Masz telefon do Deana?
- Tak.
- Byłbym wdzięczny, gdybyś mi go podała.
- Nie ma sprawy. Tylko w zamian za to powiesz mi, do czego jest ci on potrzebny.
- Nie mogę.
- To z telefonu nici.
- Dobrze już dobrze! Wszystko ci wyjaśnię.

***

- Nie jestem pewna, czy to dobry pomysł. Co jeśli to wszystko okaże się bujdą? – wymruczała Charlie, chowając telefon do startej jeansowej torby. – Zabiją nas.  
- Przesadzasz! – Balthazar machnął ręką w kierunku zmartwionej dziewczyny. Usiadł skrzyżnie, plecami opierając się o marmurową ścianę.
- Jeśli tak sądzisz.
- Sam nie jestem pewien, co do tego wszystkiego, ale muszę chronić tę niezdarę. Nie chcę, by ktoś go skrzywdził.
- Cas ma szczęście, że jesteś jego przyjacielem.
- Przekonamy się. Być może ten głupi sms wszystko zniszczy. – burknął Balthazar. Z plecaka wyciągnął niewielki chlebak z podobizną Batmana, chcąc go ukryć przed wścibskim spojrzeniem towarzyszki. Błyskawicznie wyjął pysznie przyrządzoną kanapkę i schował pojemnik z powrotem do tornistra.
- Widzę, że kręcą cię superbohaterzy. – zachichotała ruda nastolatka, próbując rozluźnić atmosferę. – Nie przejmuj się, ja mam obsesję na punkcie „Harry’ego Potter’a” i „Gwiezdnych wojen”.
- Ja też! – krzyknął, chcąc zaimponować Charlie. Tak naprawdę dość średnio kojarzył, o co chodziło w tym cały, Harry’m. Wiedział jedynie, że na podstawie książek powstały filmy, które są niesamowicie popularne na całym świecie. Jeśli chodziło o fabułę – nie miał zielonego pojęcia. Dawno temu obiło mu się coś o uszy, jednak teraz nie mógł sobie niczego przypomnieć. – Uwielbiam Harry’ego Portiera! – Nie chciał wspominać o „Gwiezdnych wojnach”, bo w swoim życiu widział wyłącznie dwie pierwsze części, które i tak przespał.  
- Pottera. – poprawiła go, uśmiechając się słodko. Jej oczy błyszczały, przepełnione radością i ekscytacją.  
- Dokładnie. Uwielbiam Harry’ego Potter’a. – poprawił się.
- Co ci się bardziej podoba? Książka, czy film?
- Zdecydowanie fi… - spostrzegł nieco zasmuconą i zaskoczoną twarz dziewczyny. – książka! Definitywnie książka!
- Naprawdę? – Blada twarz nastolatki promieniała wesoło. Z ust dziewczyny nie schodził szczery uśmiech, przez co wyglądała jeszcze śliczniej. Rude włosy upięte były w niedbały kok, dodając jej więcej uroku. Balthazar dyskretnie zlustrował szczupłą sylwetkę, najbardziej skupiając się na lekko piegowatej twarzy.
- Tak. – odpowiedział po chwili. Podrapał się w tył głowy, czując silny ucisk w klatce.

Charlie była najpiękniejszą dziewczyną, jaka chodziła po ziemi. Od zawsze uważał ją za ucieleśnienie ideału. Choć już kilkakrotnie próbował zaprosić ją na randkę, ta zawsze wymigiwała się w jakiś dziwaczny sposób. Baltazar nie chciał dać za wygraną. Nie był typem chłopaka, który odpuszcza po jednej nie udanej próbie. Postanowił, że zdobędzie rudowłosą ślicznotkę za wszelką cenę. Przez kilka ostatnich dni zdołał dowiedzieć się o niej nieco więcej. Poznał jej zainteresowania, ulubioną potrawę i wiedział, gdzie pragnie wyjechać w tegoroczne wakacje. Tylko dlaczego nie miał pojęcia, że panna Bradbury była zagorzałą fanką sagi przygód Harry’ego Portier’a? Tfu, Potter’a!? Gdyby dowiedział się o tym wcześniej, przestudiowałby każdą książkę od deski do deski i obejrzał wszystkie części filmowej adaptacji. Teraz musiał liczyć wyłącznie na łut szczęścia, który de facto ostatnio mu nie dopisywał.

- Przeczytałem wszystkie… - Szybko przeliczył w głowię wydane tomy, nie będąc do końca pewien, czy faktycznie dobrze myślał. – wszystkie sześć… nie! Wszystkie siedem części! – W duchu błagał, by dziewczyna nie zaczęła go wypytywać o lubiane i nielubiane postacie. Błagał, by nie wpadły jej do głowy pytania odnośnie czarów, eliksirów czy magicznych zaklęć. Musiał jak najszybciej wybrnąć z tej niekomfortowej sytuacji, tak by nie wyjść na totalnego osła.
- Masz swoją ulubioną część?
- S-słucham?
- Spytałam, czy masz ulubioną część. Ja osobiście uwielbiam szóstą. „Harry Potter i Książę Półkrwi” należy zdecydowanie do jednej z lepszych tomów jego przygód. Choć jest nieco krótszy od dwóch poprzednich, to i tak bije na głowę pięć wcześniejszych odsłon cyklu! – Jej głos z każdym następnym zdaniem stawał się bardziej podekscytowany i radosny. W niebieskich tęczówkach iskrzyły jasne płomyki, a na policzkach osiadły niewielkie rumieńce. Wzięła gwałtowny haust powietrza, po czym wróciła do swego zadziwiającego monologu. – Gdy ją czytałam, czułam, że coś rodzi się na nowo. Coś się kończy, a zaczyna coś nowego. Trwała walka dobra ze złem, jednak w towarzystwie miłości, przyjaźni, wierności, a także wiary i nadziei. Największe wrażenie wywarło na mnie jednak pięć ostatnich rozdziałów. Czytałam je z zapartym tchem. Ukazały nie tylko męstwo, ale i ogromną odwagę głównych bohaterów. W tym tomie wiele rzeczy się wyjaśniło, ale pojawiło się również sporo nowych pytań, które zostały ujawnione dopiero w kolejnej części. Oh, jestem taka podekscytowana! – Charlie klasnęła w dłonie. – Coś się stało? – spytała po chwili, zauważając zszokowaną twarz Balthazara.
- Wow. – Mentalnie miał ochotę skopać sobie zadek. Po jaką cholercie kłamał, że zna Harry’ego Port… Potter’a?! Powoli godził się z faktem, iż wyjdzie na kretyna i kłamcę, całkowicie tracąc szanse u rudowłosej piękności. Dlaczego jego życie było stertą niepowodzeń? Podświadomie pomyślał o Castielu. – Muszę zmienić przyjaciół. – pomyślał. – Przynoszą mi pecha.

Castiel był jedynym i najszczerszym przyjacielem Balthazara. Znali się prawie całe swoje życie, wiedzieli o swoich najskrytszych tajemnicach i zdecydowanie zawsze mogli na sobie polegać. Wbrew pozorom nastolatek przyzwyczaił się do nieporadności przyjaciela, starając się z całych sił pomagać mu przejść przez życie bez większych usterek. Pech towarzyszył Castielowi zawsze i wszędzie. Jeśli nie przewrócił się na podłogę, ciągnąc ze sobą nauczycielkę od biologii, to potrafił zepsuć zlew w toalecie, w rezultacie zalewając pół szkoły. Cały Castiel. 

Ku zdziwieniu w jego czasami irytującej niezdarności szkolny przystojniaczek znalazł coś uroczego. Dean Winchester będący najgorętszym towarem wśród nastoletniej młodzieży porwał Casa do parku rozrywki. Balthazar nie potrafił tego zrozumieć. Od zawsze wiedział, że Cas podkochiwał się w Winchesterze, jednak nigdy nie przypuszczałby, że może być to obustronne uczucie. Może Benny faktycznie miał rację? Dean tylko perfidnie wykorzysta Novaka, nie przejmując się jego uczuciami? A może Benny okaże się kłamcą, a Dean porządnym gościem? Czas pokaże.
          
- Może powiesz coś więcej?
- Wow! – Z minuty na minutę jego szansa malała. Chłopak nie wiedział, jak ustosunkować się do tak bujno rozbudowanej wypowiedzi nastolatki. Przez dłuższą chwilę wpatrywał się w niebieskie tęczówki, główkując nad inteligentną odpowiedzią. – Myślę tak samo! Walka dobra ze złem. Tyle pytań, nie wyjaśnionych szczegółów! Miałem dokładnie takie same odczucia, co ty po przeczytaniu tego tomu. – wyszczerzył zęby. Starł krople potu z czoła, czując że lada chwila jego dziecinne kłamstwo wyjdzie na jaw.
- A co sądzisz o zakończeniu książki?
- Co sądzę o zakończeniu książki? – powtórzył, niczym echo. – Skąd ja mam kurczę wiedzieć, jak się skończyła ta głupia książka?! – pisnął w myślach.
- Śmierć Dumblerdore’a, nie pamiętasz?
- Oh, tak! Już pamiętam! Cieszyłem się, że umarł ten gnojek. Nigdy go nie lubiłem.
- Co? – Charlie otworzyła szeroko usta. – Jak mogłeś nie lubić Albusa Dumblerdore’a?! Pamiętam, jak mocno płakałam…
- Ja też płakałem! – wtrącił, choć wiedział, że nie miało to już najmniejszego sensu. – Teraz sobie przypominam. Tyle książek czytałem w swoim życiu, że teraz mi się wszystko myli.
- Rozumiem. – Charlie zagryzła wargę, po czym zbliżyła się do podenerwowanego nastolatka. – Od dzisiaj lubię cię jeszcze mocniej. – Przesunęła dłonią po ramieniu Balthzara, czując jak jego ciało lekko się spina. – Czytałeś wszystkie tomy Harry’ego, twoją ulubioną częścią jest „Harry Potter i Książę Półkrwi” i płakałeś po śmierci Albusa Dumblerdore’a. Czy nie mamy ze sobą dużo wspólnego? – Każde zdanie ociekało perfidnym sarkazmem, którego Balthazar nadzwyczajnie w świecie nie zrozumiał.
- Serio? – Zarumienił się.
- Oczywiście, że nie ty paskudny kłamco! Myślałeś, że się nabiorę na to, że jesteś fanem Harry’ego? W życiu! – Charlie wybuchnęła gromkich śmiechem. – Pamiętaj, że każdy potteromaniak pozna, kto kocha szczerze całym sercem to cudowną sagę, a kto nie.
- Czyli nie mam u ciebie żadnych szans?
- Nie! Nigdy nie będziesz miał.
- Dlaczego? Zobaczysz, że przeczytam wszystkie tomy, obejrzę filmy i stanę się takim samym potteromaniakiem, jak ty!

- Zobaczymy. – Wzruszyła ramionami, rzucając chłopakowi obojętne spojrzenie. Z daleka zauważyła roześmianą postać Gabriela. Pokiwała w jego stronę, odsuwając się od zdruzgotanego Balthazara. 

23 komentarze:

  1. Miałam właśnie pytać czy wprowadzisz postać Gabrysia a tu taka niespodzianka.
    CO TY KNUJESZ Z TYM BENNYM - łajzą jak mawia RU. Hm?
    Nie wiem czy lubie jak podejrzewają Deana o cne zamiary. Podłe czarne charaktery!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko się wyjaśni - nic się nie martw;) Ale podobało się, czy nie? Bo nic nie napisałaś :(

      Usuń
  2. Stylistycznie nie ma się do czego przyczepić...ale treściowo nie przypadło mi do gustu. Za Charlie -kocham. Ale teorie spiskowe przeciwko Deanowi...
    Wybacz, ale gdyby to był program Must Be The Literature wcisnęłabym NIE :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale zupełnie nie potrzebnie. Czekam na Sebryka bo stęskniłam się za nim :) i czekam na galerię postaci.

    OdpowiedzUsuń
  4. Balthy to prawdziwy przyjaciel. Oby Cas zdał sobie z tego sprawę, jeśli jeszcze tego nie zrobił! Kto pilnuje jego “anielskiego“ tyłka?;D
    Trochę mało Casa i Deana w tym odcinku, ale myślę, że ma to znaczenie dla dalszej akcji. Prawda?:P
    Benny... jak zwykle nie lubię.
    Charlie... uwielbiam za Harry‘ego i Star wars!:D
    Będziesz już częściej coś dodawać??
    Alys:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam, by takim był. Jakoś mi pasuję na takiego przyjaciela, sama nie wiem dlaczego xd
      Owszem, mało Deana i Fretki, ale to dlatego, że chciałam wyjaśnić te całe zamieszanie z sms'em;p Obiecuję, że w następnym rozdziale będzie ich więcej ^^
      Benny musi być czarnym charakterem, choć powiem szczerze, że nie chcę go do końca na takiego kreować.
      Oh, Charlie to Charlie :D
      I na koniec mojej obszernej odp. xd Myślę, że tak. Teraz postaram się dodać Sebryka;p A jeśli chodzi o CF, to mam ogromną nadzieję, że uda mi się opubl. coś nowego już w ten weekend :D
      Pozdrawiam;*

      Usuń
    2. Jestem bardzo, bardzo za!xD
      A jak już piszesz, że będzie Sebryk - taaaaaaak! Czekam z niecierpliwością:)
      Alys

      Usuń
  5. Kiedy będzie kolejna część opowiadania o Nagronie?

    OdpowiedzUsuń
  6. Yaay, kolejna część. <3
    Jak już każdy zauważył - mało Deana i Casa, ale Charlie i Balthazar rozkręcili akcję. <3 Chyba zakochałam się w tej dwójce, marzy mi się z tego brotp. :c No i Gabryś, ciekawa jestem co z nim wymyśliłaś! *u*
    Teorie spiskowe mi knują, niedobre. :c Szczerze to nigdy nie lubiłam Benny'ego (pójdę za to do piekła? ;_;) i cieszę się, że w tej historii gra taką rolę jaką gra. :D
    Cas powinien docenić przyjaciela, jeśli jeszcze tego nie zrobił. <3 Sama bym takiego chciała! Z moim "castielowym" pechem na pewno by się przydał. :D
    Komentarz miał być krótki i na temat, ale strasznie się rozpisałam, więc w skrócie: rozdział genialny, ale mam ochotę skopać Ci dupę za to, że tak długo nie dodawałaś nowego. :P czekam na następny! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczę, nie wiem od czego zacząć;p Po pierwsze: bardzo przepraszam, że niczego nie dodawałam przez tak długi czas. Miałam 4 tyg. depresję twórczą. Już myślałam, że wena opuściła mnie na zawsze... ale w końcu spięłam tyłek i się wzięłam do roboty;) Po drugie: witaj! Nie wiem, czy już pisałaś jakieś komentarze (moja pamięć -.-) - bardzo mi miło poznać kolejną czytelniczkę;) Po trzecie: jeśli chodzi o powyższy rozdział - jesteś już drugą osobą, której spodobał się pairing Baltharaz x Charlie, dlatego coraz poważniej myślę nad jakimś spin-off'em z ich udziałem (może jedno lub dwu rozdziałowe opow.) Co do Benny'ego - jest złym charakterem, ale jak już napisałam w którymś koment. nie chcę do końca go na takiego kreować... Co do Gabrysia - w następnym rozdziale się tego nie dowiecie, bo będzie on poświęcony w całości Deanowi i Castielowi (by wynagrodzić Wam ich brak xd) Po czwarte: ale się rozpisałam xd Dziękuję ślicznie za komentarz. Miło mi się na serduszku zrobiło, czytając go.
      P.S. Dodam tylko, że na kolejny rozdział CF nie będzie trzeba czekać zbyt długo;p (Premiera nowego odcinka, już w TEN WEEKEND!) ;*
      Pozdrawiam!

      Usuń
  7. W filmie też można go było nazwać przyjacielem, a uważam, że Cas czy to człowiek czy janioł zasługuje na to.
    Nie wiem czemu, ale wydaje mnie się osobiście, że ten czarny charakterek coś psioczy za plecami. W końcu zakochany, nie? :)
    Ha! Daj mu wycisk w postaci ostrego pieprzenia głównych bohaterów. Niech wie, że naszej parki ruszać nie wolno, hahahah.
    Doczytałam, że ma się pojawić w weekend rozdział. Już niemal 23 a tu nic. Mam szansę poczytać coś przed północą nim pójdę spać? ;p nie każ mi jutro wcześniej wstawać przed pracą bo 6 to wystarczający ból ;p
    MaryKate.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz!;) Dobrze myślisz, że Benny coś knuję, ale o tym się jeszcze dowiecie;p

      Usuń
  8. Nie masz zamiaru czasem konynuować "WHOLE WORLD AGAINST HIM"? Jeśli masz to gdzieś choć zapisane. Błagam wyślij ;p
    MK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam. Nawet nie wiesz, jak bardzo. Już kilka razy się do tego przymierzam, ale nic mi z tego nie wychodzi. Miło, że ktoś się o to upomina ;)
      Eh, może zajrzę do niego w tym tyg., zobaczymy czy uda mi się coś wyskrobać ;p

      Usuń
    2. Jego też chce bardzo bardzo, ale jeszcze bardziej ten z dwoma rozdziałami. Pijany/trzeźwy Dean i zdruzgotany Cas. Oooo tak. To mną wstrząsneło. Emocje kobieto, emocje..
      MK

      Usuń
    3. "I'm too stupid, to be loved" Oh, tak. Pamiętam, jak pisałam. Wygląda na to, że muszę odkopać moje stare projekty;) Cóż, no nie pozostaje mi nic innego, jak pisać! :D

      Usuń
    4. Oj nie, ja Ci żyć nie dam. Możesz być tego pewna, ale to chyba pokrzepiające na wenę, że komuś się podoba? :) Mogę mieć prośbę? Jeśli to w ogóle możliwe... poprosiłabym pierw o kontynuacje tego dwu-rozdziałowego. Po prostu muszę, ale to muszę przeczytać ciąg dalszy.
      MK

      Usuń
  9. Hahahaha:) No dobrze. Cieszę się, że ktoś się o to upomniał, naprawdę. Co do prośby.. hm, wydaję mi się, że będę skłonna wpierw zabrać się za "I'm too stupid...". W końcu muszę się Was słuchać, co nie? xd

    OdpowiedzUsuń
  10. Kocham Cię! ha! mogę iść spać z czystym sercem, uśmiechem na ustach i zaspokojoną ciekawością. No weny kochana :D Trzymam kciuki i kibicuję ;p
    MK

    OdpowiedzUsuń
  11. O jak mi miło się na serduchu zrobiło :3 Zatem życzę miłej nocki. *Kurczę teraz nie mogę przestać myśleć o trzeźwopijanym Deanie i zdruzgotanym Castielu, dzięki MK. Wielkie dzięki xd*

    OdpowiedzUsuń
  12. To miałam w planie :D ale wiesz - ja też. i to mnie przeraża i podnieca o_O lubie kiedy jeden cierpi a później ostry happy end ;p
    ale sama powiedz. nie pojawia się tam malutki, zadziorny uśmieszek kiedy czytasz o ich hmm.. podniebnym uniesieniu :D
    MK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś okrutna!xd Grrrr... :p Hahahahaha, przeraża i podnieca? Okeeeeey O_o xd
      Ja uwielbiam pisać o tym, jak któryś z nich cierpli, wiem jak to pewnie teraz zabrzmiało, ale powiem szczerze, że lepiej mi się piszę o czymś takim;) I taaaak, pojawia się uśmieszek, oj tak! ^^

      Usuń