Po pierwsze: przepraszam, że niczego nie dodawałam przez tak długi czas. Mam ogromną nadzieję, że poniższy rozdział Wam to wynagrodzi.
Po drugie: chciałabym zadedykować ten rozdział wszystkim czytelniczkom, a może i czytelnikom;) Nie wiem, co bym bez was zrobiła!
Zapraszam!
P.S. Nie wiem, czy poniższy rozdział należy do fluffu;)
Balthazar’s POV:
To było zupełnie
nie w jego stylu. Cas nigdy nie urwałby się z lekcji, a już na pewno nie opuściłby
pracy klasowej z mikrobiologii molekularnej. Przygotowywał się do niej ponad
dwa tygodnie, tylko po to by teraz uciekać z tym plejasem? Nie mogłem uwierzyć
w jego bezmyślność! Przykładał się do nauki bardziej niż ktokolwiek w szkole.
Byłem ciekawy, czy zrobił to dobrowolnie, czy pod „czarującym” wpływem tego
lalusia.
- Balthazar! –
Dobiegł mnie głos wysokiego chłopaka, którego kojarzyłem z zajęć w-fu i
geografii. W pierwszej chwili nie mogłem przypomnieć sobie, jak ma na imię.
Benedict? Benjamin? – Widziałeś gdzieś Dean’a? – Benny!
- Razem z Casem
zwiali z lekcji. – Wzruszyłem ramionami, uważnie wpatrując się w rozbiegane
oczy nastolatka.
- Co? – Ben
zdawał się zasmucony, czego z początku nie mogłem zrozumieć. Jak się później
okazało, miał ku temu powody. – Z Castielem? Czemu uciekli razem? – spytał,
nieco spłoszony.
- Tego to już
nie wiem. Przykro mi. – skłamałem. – A coś się stało?
- N-nie. Nic
takiego. Dzięki wielkie. – Odwrócił się i poszedł w kierunku stołówki.
Pobiegłem za nim, chcąc wyciągnąć z niego jakieś informacje na temat starszego
z Winchesterów. Nie wiem, co mną pokierowało. Wcześniej tego nie czułem, ale w
tamtej chwili zapragnąłem dowiedzieć się wszystkiego na temat tego skurczybyka,
dla którego Cas tak bardzo stracił głowę. Coś podpowiadało mi, że Dean nie był
w rzeczywistości tym, za którego się podawał. Chciałem poznać wszystkie najmroczniejsze i najpikantniejsze szczegóły jego życia. Miałem nadzieję, że Benny mi w tym pomoże. Mógłbym wypytać jeszcze
Ash’a lub Garth’a, ale oni nie za bardzo za mną przepadali. Jak zauważyłem
wcześniej, Benny wszędzie latał za Winchesterem niczym pies, dlatego póki co był
najlepszym informatorem.
- Poczekaj! –
krzyknąłem, łapiąc go za ramię. – Mogę iść z tobą? Nie chcę siedzieć sam.
- Jasne.
Benny Lafitte należał
do tych osób, które nie przykuwały absolutnie żadnej uwagi. Uzyskiwał
przeciętne wyniki w nauce. Wyglądał przeciętnie i podobnie się ubierał. Był
zwyczajnym nastolatkiem, który niczym się nie wyróżniał. Dziwiłem się, że ktoś
taki obracał się w towarzystwie Deana Winchestera. Wielokrotnie widziałem, jak
spędzali razem przerwy lub wracali razem do domu. Mogłoby się zdawać, że są
przyjaciółmi.
- Od kiedy znasz
Deana? – spytałem, chcąc jakoś oczyścić dziwnie spiętą atmosferę.
- Poznałem go
dwa lata temu na obozie sportowym w Minnesocie. Później okazało się, że
będziemy chodzić do tego samego liceum.
- Jesteście
przyjaciółmi?
- Tak mi się
wydaję. – Zarumienił się, odwracając głowę.
- Jego
najlepszymi kumplami są Ash i Garth. Ja czasami czuję się, jak jakiś intruz.
Wolałbym spędzać z Deanem więcej czasu.
- Rozumiem. – Tak nie zachowywał się normalny koleś.
Benny musiał mieć wobec Deana większe intencje. – Pewnie chciałbyś, by wyszło z tego coś więcej,
prawda? – zaryzykowałem, opierając się na niepewnych przeczuciach.
- S-słucham? –
zapytał zdziwiony. Jego głos drżał z podenerwowania. Splótł palce, niespokojnie
zagryzając dolną wargę. – Czemu tak myślisz?
- Cała szkoła
huczy od plotek, że rzekomo jesteś w Deanie zakochany. To żadna tajemnica. –
skłamałem na poczekanie.
- To nie prawda!
– zaprzeczył gorączkowo, choć wiedziałem że zaraz i tak wybuchnie. – Dobrze!
Zgadza się!
Trafiłem w samą
dziesiątkę. Balthazarze jesteś debeściakiem!
- Jestem w nim
zabujany, odkąd go poznałem. Szlag mnie trafia, jak pomyślę sobie, że wybrał
tego niezdarnego debi…
- Uważaj na
słowa. – wtrąciłem się. – Castiel jest moim przyjacielem i nie pozwolę na to, byś
go obrażał.
- Przepraszam. –
odchrząknął. – Tą niezdarną fajtłapę?
- Lepiej.
- Co on w nim
widzi?!
- Cas wbrew
pozorom jest inteligentny i zabawny. Na pierwszy rzut oka może się wydawać
bufoniastym kujonem, ale nie jest taki.
- Dean jest
zbuntowany. Nie uczy się, chodzi na imprezy, pije alkohol. To nie jest
odpowiedni materiał na chłopaka.
- Nie jest? To
dlaczego…
- Ja, to co
innego. Dean sprowadzi Castiela na złą drogę. Sprawi, że ten zacznie olewać
szkołę, będzie się buntował przeciwko wszystkim i wszystkiemu. Uwierz mi, jeśli
chcesz, by Castiel nadal był sobą, lepiej wyrzuć mu go z głowy.
- Skąd mam
wiedzieć, że mnie nie okłamujesz na swoją korzyść? Skoro jest taki zły, czemu
się w nim kochasz? – Analizowałem każde słowo. Za żadne skarby nie pozwoliłbym,
by Cas się zmienił. Był moim najlepszym przyjacielem i w życiu nie przystałbym
na to, by stała mu się jakakolwiek krzywda.
- Co jeśli ci
powiem, że Dean zalicza wszystko, co się rusza?
- Przeginasz.
- Nie mogę
zdzierżyć, jak chwali się ile kolesi zaliczył, a ile ma jeszcze w kolejce.
Castiel również jest na jego liście. Prędzej, czy później i do jego gaci się
dobierze.
- Zamknij się! Nie
wierzę w żadne twoje słowo! – wybuchnąłem, nie mogąc dłużej zdzierżyć steku
bzdur, którymi mnie karmił.
- Wierz lub nie.
– wzruszył ramionami. – Nie obchodzi mnie, co z tym wszystkim zrobisz. Powiesz
swojemu kumplowi, czy nie. Szczerze mi to zwisa. Pamiętaj tylko, że cię
ostrzegałem. – Uśmiechnął się złowieszczo. Mógłbym przysiąc, że przeszły mnie
ciarki.
- I ty się
kochasz w kimś takim?
- Tak. Nawet nie
wiesz, jak bardzo się za to nienawidzę. – odpowiedział, po czym odszedł.
Przełknąłem
ślinę, na nowo trawiąc szokujące informacje. Nie tego się spodziewałem. Z
początku nie chciałem wierzyć temu podejrzanemu typkowi, ale wątpliwości, które
we mnie zasiał kiełkowały wbrew mojej woli.
Niby co teraz
miałem zrobić? Zadzwonić do Casa i powiedzieć, że ma uciekać od Winchestera
najszybciej, jak się da? Czy poczekać na dalszy rozwój sytuacji? Co jeśli okaże
się, że Benny był zwyczajnym kłamcą? W oczach Casa wyjdę na idiotę i pewnie
mnie znienawidzi za zniszczenie szansy bycia z ukochanym.
BYŁEM ROZDARTY!
Na moment
porzuciłem rozrywające mózgownicę pytania i rozejrzałem się po zatłoczonym
korytarzu, wyczekując mojej rudowłosej piękności.
Tak. Moja
Charlie. Mój ideał. Mój najpiękniejszy kwiat.
Po raz pierwszy
miałem okazję spędzić z nią długą przerwę. Wyjątkowo nie musiałem siedzieć w
towarzystwie Castiela, który nigdzie się beze mnie nie ruszał. Dziś miałem
okazję posmakować nieco prywatności. Widząc, jak schodziła po schodach poczułem
bolesny ucisk w klatce. Była cudowna! Chciałem podejść i zagadać, gdy
usłyszałem głośno wibrujący telefon. Szybko wyjąłem go z plecaka i odebrałem
połączenie.
- Halo?
- Balthy! Musisz
mi pomóc! – piskliwy głos Castiela mógł oznaczać tylko jedno. W jego mniemaniu
wpadł w poważne tarapaty. Westchnąłem ciężko, masując lewą skroń. – Słyszysz mnie?!
- Tak,
kurczaczku. Słyszę cię głośno i wyraźnie. Co się stało?
- Nie nazywaj
mnie tak! – warknął groźnie, po czym wyrzucił z siebie długą litanie niezrozumiale
sklejonych głosek i sylab.
- Możesz się uspokoić,
bo cię nie rozumiem!
- Sorki.
- Zacznij od
początku. Tylko nie panikuj! - W głowie wciąż szumiały mi słowa Benny’ego. – Więc
o co chodzi?
- Dean zaprosił
mnie do siebie.
- Co? - Czyżby
już wprowadzał w życie swój niecny plan zaliczenia Casa? To nie możliwe! – Po co?
- Nie wiem, ale
myślę, że będziemy się kochać. – Głos zadrżał leciutko.
- Chcesz tego? –
spytałem, sądząc że teraz jest najlepszy moment, by wyznać przyjacielowi
wszystko czego dowiedziałem się o Winchesterze.
- Nie wiem.
Chyba tak.
- Castiel
posłuchaj mnie teraz, ok?
Treściwie
opowiedziałem mu wszystko, czego się dowiedziałem. W pierwszej chwili nie
chciał uwierzyć.
- Po co mi to
mówisz? Dlaczego zawsze musisz wszystko niszczyć? – wrzasnął na mnie, po czym
się rozłączył. Chciałem do niego zadzwonić, jednak zdążył już wyłączyć telefon.
- Super. –
wymruczałem pod nosem. Kopnąłem leżącą na podłodze puszkę i podszedłem do Charlie.
– Cześć, piękna. Mam do ciebie prośbę.
- Hej. –
rozpromieniła się. – Zamieniam się w słuch.
- Masz telefon
do Deana?
- Tak.
- Byłbym
wdzięczny, gdybyś mi go podała.
- Nie ma sprawy.
Tylko w zamian za to powiesz mi, do czego jest ci on potrzebny.
- Nie mogę.
- To z telefonu
nici.
- Dobrze już dobrze!
Wszystko ci wyjaśnię.
***
- Nie jestem
pewna, czy to dobry pomysł. Co jeśli to wszystko okaże się bujdą? – wymruczała
Charlie, chowając telefon do startej jeansowej torby. – Zabiją nas.
- Przesadzasz! –
Balthazar machnął ręką w kierunku zmartwionej dziewczyny. Usiadł skrzyżnie,
plecami opierając się o marmurową ścianę.
- Jeśli tak
sądzisz.
- Sam nie jestem
pewien, co do tego wszystkiego, ale muszę chronić tę niezdarę. Nie chcę, by
ktoś go skrzywdził.
- Cas ma
szczęście, że jesteś jego przyjacielem.
- Przekonamy
się. Być może ten głupi sms wszystko zniszczy. – burknął Balthazar. Z plecaka
wyciągnął niewielki chlebak z podobizną Batmana, chcąc go ukryć przed wścibskim
spojrzeniem towarzyszki. Błyskawicznie wyjął pysznie przyrządzoną kanapkę i
schował pojemnik z powrotem do tornistra.
- Widzę, że
kręcą cię superbohaterzy. – zachichotała ruda nastolatka, próbując rozluźnić
atmosferę. – Nie przejmuj się, ja mam obsesję na punkcie „Harry’ego Potter’a” i
„Gwiezdnych wojen”.
- Ja też! –
krzyknął, chcąc zaimponować Charlie. Tak naprawdę dość średnio kojarzył, o co
chodziło w tym cały, Harry’m. Wiedział jedynie, że na podstawie książek
powstały filmy, które są niesamowicie popularne na całym świecie. Jeśli
chodziło o fabułę – nie miał zielonego pojęcia. Dawno temu obiło mu się coś o
uszy, jednak teraz nie mógł sobie niczego przypomnieć. – Uwielbiam Harry’ego
Portiera! – Nie chciał wspominać o „Gwiezdnych wojnach”, bo w swoim życiu
widział wyłącznie dwie pierwsze części, które i tak przespał.
- Pottera. –
poprawiła go, uśmiechając się słodko. Jej oczy błyszczały, przepełnione
radością i ekscytacją.
- Dokładnie.
Uwielbiam Harry’ego Potter’a. – poprawił się.
- Co ci się
bardziej podoba? Książka, czy film?
- Zdecydowanie
fi… - spostrzegł nieco zasmuconą i zaskoczoną twarz dziewczyny. – książka!
Definitywnie książka!
- Naprawdę? –
Blada twarz nastolatki promieniała wesoło. Z ust dziewczyny nie schodził szczery
uśmiech, przez co wyglądała jeszcze śliczniej. Rude włosy upięte były w
niedbały kok, dodając jej więcej uroku. Balthazar dyskretnie zlustrował
szczupłą sylwetkę, najbardziej skupiając się na lekko piegowatej twarzy.
- Tak. –
odpowiedział po chwili. Podrapał się w tył głowy, czując silny ucisk w klatce.
Charlie była
najpiękniejszą dziewczyną, jaka chodziła po ziemi. Od zawsze uważał ją za
ucieleśnienie ideału. Choć już kilkakrotnie próbował zaprosić ją na randkę, ta
zawsze wymigiwała się w jakiś dziwaczny sposób. Baltazar nie chciał dać za
wygraną. Nie był typem chłopaka, który odpuszcza po jednej nie udanej próbie.
Postanowił, że zdobędzie rudowłosą ślicznotkę za wszelką cenę. Przez kilka
ostatnich dni zdołał dowiedzieć się o niej nieco więcej. Poznał jej
zainteresowania, ulubioną potrawę i wiedział, gdzie pragnie wyjechać w
tegoroczne wakacje. Tylko dlaczego nie miał pojęcia, że panna Bradbury była
zagorzałą fanką sagi przygód Harry’ego Portier’a? Tfu, Potter’a!? Gdyby
dowiedział się o tym wcześniej, przestudiowałby każdą książkę od deski do deski
i obejrzał wszystkie części filmowej adaptacji. Teraz musiał liczyć wyłącznie
na łut szczęścia, który de facto ostatnio mu nie dopisywał.
- Przeczytałem
wszystkie… - Szybko przeliczył w głowię wydane tomy, nie będąc do końca pewien,
czy faktycznie dobrze myślał. – wszystkie sześć… nie! Wszystkie siedem części! –
W duchu błagał, by dziewczyna nie zaczęła go wypytywać o lubiane i nielubiane
postacie. Błagał, by nie wpadły jej do głowy pytania odnośnie czarów, eliksirów
czy magicznych zaklęć. Musiał jak najszybciej wybrnąć z tej niekomfortowej
sytuacji, tak by nie wyjść na totalnego osła.
- Masz swoją
ulubioną część?
- S-słucham?
- Spytałam, czy
masz ulubioną część. Ja osobiście uwielbiam szóstą. „Harry Potter i Książę
Półkrwi” należy zdecydowanie do jednej z lepszych tomów jego przygód. Choć jest
nieco krótszy od dwóch poprzednich, to i tak bije na głowę pięć wcześniejszych
odsłon cyklu! – Jej głos z każdym następnym zdaniem stawał się bardziej
podekscytowany i radosny. W niebieskich tęczówkach iskrzyły jasne płomyki, a na
policzkach osiadły niewielkie rumieńce. Wzięła gwałtowny haust powietrza, po
czym wróciła do swego zadziwiającego monologu. – Gdy ją czytałam, czułam, że
coś rodzi się na nowo. Coś się kończy, a zaczyna coś nowego. Trwała walka dobra
ze złem, jednak w towarzystwie miłości, przyjaźni, wierności, a także wiary i
nadziei. Największe wrażenie wywarło na mnie jednak pięć ostatnich rozdziałów.
Czytałam je z zapartym tchem. Ukazały nie tylko męstwo, ale i ogromną odwagę
głównych bohaterów. W tym tomie wiele rzeczy się wyjaśniło, ale pojawiło się
również sporo nowych pytań, które zostały ujawnione dopiero w kolejnej części.
Oh, jestem taka podekscytowana! – Charlie klasnęła w dłonie. – Coś się stało? –
spytała po chwili, zauważając zszokowaną twarz Balthazara.
- Wow. –
Mentalnie miał ochotę skopać sobie zadek. Po jaką cholercie kłamał, że zna
Harry’ego Port… Potter’a?! Powoli godził się z faktem, iż wyjdzie na kretyna i
kłamcę, całkowicie tracąc szanse u rudowłosej piękności. Dlaczego jego życie
było stertą niepowodzeń? Podświadomie pomyślał o Castielu. – Muszę zmienić
przyjaciół. – pomyślał. – Przynoszą mi pecha.
Castiel był
jedynym i najszczerszym przyjacielem Balthazara. Znali się prawie całe swoje
życie, wiedzieli o swoich najskrytszych tajemnicach i zdecydowanie zawsze mogli
na sobie polegać. Wbrew pozorom nastolatek przyzwyczaił się do nieporadności
przyjaciela, starając się z całych sił pomagać mu przejść przez życie bez
większych usterek. Pech towarzyszył Castielowi zawsze i wszędzie. Jeśli nie
przewrócił się na podłogę, ciągnąc ze sobą nauczycielkę od biologii, to
potrafił zepsuć zlew w toalecie, w rezultacie zalewając pół szkoły. Cały Castiel.
Ku zdziwieniu w
jego czasami irytującej niezdarności szkolny przystojniaczek znalazł coś
uroczego. Dean Winchester będący najgorętszym towarem wśród nastoletniej
młodzieży porwał Casa do parku rozrywki. Balthazar nie potrafił tego zrozumieć.
Od zawsze wiedział, że Cas podkochiwał się w Winchesterze, jednak nigdy nie
przypuszczałby, że może być to obustronne uczucie. Może Benny faktycznie miał rację? Dean tylko perfidnie wykorzysta Novaka, nie przejmując się jego uczuciami? A może Benny okaże się kłamcą, a Dean porządnym gościem? Czas pokaże.
- Może powiesz
coś więcej?
- Wow! – Z
minuty na minutę jego szansa malała. Chłopak nie wiedział, jak ustosunkować się
do tak bujno rozbudowanej wypowiedzi nastolatki. Przez dłuższą chwilę wpatrywał
się w niebieskie tęczówki, główkując nad inteligentną odpowiedzią. – Myślę tak
samo! Walka dobra ze złem. Tyle pytań, nie wyjaśnionych szczegółów! Miałem
dokładnie takie same odczucia, co ty po przeczytaniu tego tomu. – wyszczerzył
zęby. Starł krople potu z czoła, czując że lada chwila jego dziecinne kłamstwo
wyjdzie na jaw.
- A co sądzisz o
zakończeniu książki?
- Co sądzę o
zakończeniu książki? – powtórzył, niczym echo. – Skąd ja mam kurczę wiedzieć,
jak się skończyła ta głupia książka?! – pisnął w myślach.
- Śmierć
Dumblerdore’a, nie pamiętasz?
- Oh, tak! Już
pamiętam! Cieszyłem się, że umarł ten gnojek. Nigdy go nie lubiłem.
- Co? – Charlie
otworzyła szeroko usta. – Jak mogłeś nie lubić Albusa Dumblerdore’a?! Pamiętam,
jak mocno płakałam…
- Ja też
płakałem! – wtrącił, choć wiedział, że nie miało to już najmniejszego sensu. –
Teraz sobie przypominam. Tyle książek czytałem w swoim życiu, że teraz mi się
wszystko myli.
- Rozumiem. –
Charlie zagryzła wargę, po czym zbliżyła się do podenerwowanego nastolatka. –
Od dzisiaj lubię cię jeszcze mocniej. – Przesunęła dłonią po ramieniu
Balthzara, czując jak jego ciało lekko się spina. – Czytałeś wszystkie tomy
Harry’ego, twoją ulubioną częścią jest „Harry Potter i Książę Półkrwi” i
płakałeś po śmierci Albusa Dumblerdore’a. Czy nie mamy ze sobą dużo wspólnego?
– Każde zdanie ociekało perfidnym sarkazmem, którego Balthazar nadzwyczajnie w
świecie nie zrozumiał.
- Serio? –
Zarumienił się.
- Oczywiście, że
nie ty paskudny kłamco! Myślałeś, że się nabiorę na to, że jesteś fanem
Harry’ego? W życiu! – Charlie wybuchnęła gromkich śmiechem. – Pamiętaj, że
każdy potteromaniak pozna, kto kocha szczerze całym sercem to cudowną sagę, a
kto nie.
- Czyli nie mam
u ciebie żadnych szans?
- Nie! Nigdy nie
będziesz miał.
- Dlaczego?
Zobaczysz, że przeczytam wszystkie tomy, obejrzę filmy i stanę się takim samym
potteromaniakiem, jak ty!
- Zobaczymy. –
Wzruszyła ramionami, rzucając chłopakowi obojętne spojrzenie. Z daleka
zauważyła roześmianą postać Gabriela. Pokiwała w jego stronę, odsuwając się od
zdruzgotanego Balthazara.
Miałam właśnie pytać czy wprowadzisz postać Gabrysia a tu taka niespodzianka.
OdpowiedzUsuńCO TY KNUJESZ Z TYM BENNYM - łajzą jak mawia RU. Hm?
Nie wiem czy lubie jak podejrzewają Deana o cne zamiary. Podłe czarne charaktery!
Wszystko się wyjaśni - nic się nie martw;) Ale podobało się, czy nie? Bo nic nie napisałaś :(
UsuńStylistycznie nie ma się do czego przyczepić...ale treściowo nie przypadło mi do gustu. Za Charlie -kocham. Ale teorie spiskowe przeciwko Deanowi...
OdpowiedzUsuńWybacz, ale gdyby to był program Must Be The Literature wcisnęłabym NIE :(
Przykro mi.
OdpowiedzUsuńAle zupełnie nie potrzebnie. Czekam na Sebryka bo stęskniłam się za nim :) i czekam na galerię postaci.
OdpowiedzUsuńBalthy to prawdziwy przyjaciel. Oby Cas zdał sobie z tego sprawę, jeśli jeszcze tego nie zrobił! Kto pilnuje jego “anielskiego“ tyłka?;D
OdpowiedzUsuńTrochę mało Casa i Deana w tym odcinku, ale myślę, że ma to znaczenie dla dalszej akcji. Prawda?:P
Benny... jak zwykle nie lubię.
Charlie... uwielbiam za Harry‘ego i Star wars!:D
Będziesz już częściej coś dodawać??
Alys:)
Chciałam, by takim był. Jakoś mi pasuję na takiego przyjaciela, sama nie wiem dlaczego xd
UsuńOwszem, mało Deana i Fretki, ale to dlatego, że chciałam wyjaśnić te całe zamieszanie z sms'em;p Obiecuję, że w następnym rozdziale będzie ich więcej ^^
Benny musi być czarnym charakterem, choć powiem szczerze, że nie chcę go do końca na takiego kreować.
Oh, Charlie to Charlie :D
I na koniec mojej obszernej odp. xd Myślę, że tak. Teraz postaram się dodać Sebryka;p A jeśli chodzi o CF, to mam ogromną nadzieję, że uda mi się opubl. coś nowego już w ten weekend :D
Pozdrawiam;*
Jestem bardzo, bardzo za!xD
UsuńA jak już piszesz, że będzie Sebryk - taaaaaaak! Czekam z niecierpliwością:)
Alys
Kiedy będzie kolejna część opowiadania o Nagronie?
OdpowiedzUsuńYaay, kolejna część. <3
OdpowiedzUsuńJak już każdy zauważył - mało Deana i Casa, ale Charlie i Balthazar rozkręcili akcję. <3 Chyba zakochałam się w tej dwójce, marzy mi się z tego brotp. :c No i Gabryś, ciekawa jestem co z nim wymyśliłaś! *u*
Teorie spiskowe mi knują, niedobre. :c Szczerze to nigdy nie lubiłam Benny'ego (pójdę za to do piekła? ;_;) i cieszę się, że w tej historii gra taką rolę jaką gra. :D
Cas powinien docenić przyjaciela, jeśli jeszcze tego nie zrobił. <3 Sama bym takiego chciała! Z moim "castielowym" pechem na pewno by się przydał. :D
Komentarz miał być krótki i na temat, ale strasznie się rozpisałam, więc w skrócie: rozdział genialny, ale mam ochotę skopać Ci dupę za to, że tak długo nie dodawałaś nowego. :P czekam na następny! <3
Kurczę, nie wiem od czego zacząć;p Po pierwsze: bardzo przepraszam, że niczego nie dodawałam przez tak długi czas. Miałam 4 tyg. depresję twórczą. Już myślałam, że wena opuściła mnie na zawsze... ale w końcu spięłam tyłek i się wzięłam do roboty;) Po drugie: witaj! Nie wiem, czy już pisałaś jakieś komentarze (moja pamięć -.-) - bardzo mi miło poznać kolejną czytelniczkę;) Po trzecie: jeśli chodzi o powyższy rozdział - jesteś już drugą osobą, której spodobał się pairing Baltharaz x Charlie, dlatego coraz poważniej myślę nad jakimś spin-off'em z ich udziałem (może jedno lub dwu rozdziałowe opow.) Co do Benny'ego - jest złym charakterem, ale jak już napisałam w którymś koment. nie chcę do końca go na takiego kreować... Co do Gabrysia - w następnym rozdziale się tego nie dowiecie, bo będzie on poświęcony w całości Deanowi i Castielowi (by wynagrodzić Wam ich brak xd) Po czwarte: ale się rozpisałam xd Dziękuję ślicznie za komentarz. Miło mi się na serduszku zrobiło, czytając go.
UsuńP.S. Dodam tylko, że na kolejny rozdział CF nie będzie trzeba czekać zbyt długo;p (Premiera nowego odcinka, już w TEN WEEKEND!) ;*
Pozdrawiam!
W filmie też można go było nazwać przyjacielem, a uważam, że Cas czy to człowiek czy janioł zasługuje na to.
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu, ale wydaje mnie się osobiście, że ten czarny charakterek coś psioczy za plecami. W końcu zakochany, nie? :)
Ha! Daj mu wycisk w postaci ostrego pieprzenia głównych bohaterów. Niech wie, że naszej parki ruszać nie wolno, hahahah.
Doczytałam, że ma się pojawić w weekend rozdział. Już niemal 23 a tu nic. Mam szansę poczytać coś przed północą nim pójdę spać? ;p nie każ mi jutro wcześniej wstawać przed pracą bo 6 to wystarczający ból ;p
MaryKate.
Dziękuję za komentarz!;) Dobrze myślisz, że Benny coś knuję, ale o tym się jeszcze dowiecie;p
UsuńNie masz zamiaru czasem konynuować "WHOLE WORLD AGAINST HIM"? Jeśli masz to gdzieś choć zapisane. Błagam wyślij ;p
OdpowiedzUsuńMK
Mam. Nawet nie wiesz, jak bardzo. Już kilka razy się do tego przymierzam, ale nic mi z tego nie wychodzi. Miło, że ktoś się o to upomina ;)
UsuńEh, może zajrzę do niego w tym tyg., zobaczymy czy uda mi się coś wyskrobać ;p
Jego też chce bardzo bardzo, ale jeszcze bardziej ten z dwoma rozdziałami. Pijany/trzeźwy Dean i zdruzgotany Cas. Oooo tak. To mną wstrząsneło. Emocje kobieto, emocje..
UsuńMK
"I'm too stupid, to be loved" Oh, tak. Pamiętam, jak pisałam. Wygląda na to, że muszę odkopać moje stare projekty;) Cóż, no nie pozostaje mi nic innego, jak pisać! :D
UsuńOj nie, ja Ci żyć nie dam. Możesz być tego pewna, ale to chyba pokrzepiające na wenę, że komuś się podoba? :) Mogę mieć prośbę? Jeśli to w ogóle możliwe... poprosiłabym pierw o kontynuacje tego dwu-rozdziałowego. Po prostu muszę, ale to muszę przeczytać ciąg dalszy.
UsuńMK
Hahahaha:) No dobrze. Cieszę się, że ktoś się o to upomniał, naprawdę. Co do prośby.. hm, wydaję mi się, że będę skłonna wpierw zabrać się za "I'm too stupid...". W końcu muszę się Was słuchać, co nie? xd
OdpowiedzUsuńKocham Cię! ha! mogę iść spać z czystym sercem, uśmiechem na ustach i zaspokojoną ciekawością. No weny kochana :D Trzymam kciuki i kibicuję ;p
OdpowiedzUsuńMK
O jak mi miło się na serduchu zrobiło :3 Zatem życzę miłej nocki. *Kurczę teraz nie mogę przestać myśleć o trzeźwopijanym Deanie i zdruzgotanym Castielu, dzięki MK. Wielkie dzięki xd*
OdpowiedzUsuńTo miałam w planie :D ale wiesz - ja też. i to mnie przeraża i podnieca o_O lubie kiedy jeden cierpi a później ostry happy end ;p
OdpowiedzUsuńale sama powiedz. nie pojawia się tam malutki, zadziorny uśmieszek kiedy czytasz o ich hmm.. podniebnym uniesieniu :D
MK
Jesteś okrutna!xd Grrrr... :p Hahahahaha, przeraża i podnieca? Okeeeeey O_o xd
UsuńJa uwielbiam pisać o tym, jak któryś z nich cierpli, wiem jak to pewnie teraz zabrzmiało, ale powiem szczerze, że lepiej mi się piszę o czymś takim;) I taaaak, pojawia się uśmieszek, oj tak! ^^