Cześć! Zapraszam na kolejny rozdział Omandera <3
Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu.
Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu.
Dziękuję A. za korektę i dobrą radę! Jesteś najlepsza ;*
Szedłem przed siebie, nie zwracając uwagi dokąd idę. Nie byłem pewien, jak długo błąkałem się bez celu. Zaczęło padać. Rozejrzałem się dookoła szukając schronienia przed deszczem. Zauważając sklep Omara stanąłem, jak wryty. To musiało być zrządzenie losu, albo głupie szczęście. Z pośród wszystkich miejsc w całym mieście, nogi poniosły mnie akurat pod ten cholerny sklep! Usiadłem przed drzwiami, przyciskając kolana do klatki piersiowej. Schowałem głowę między nogi, próbując nie wpaść teraz na jakiś cholernie absurdalny pomysł. Może mógłbym zapukać do jego okna? Tylko, które do jasnej cholery będzie jego? Im dłużej o tym myślałem, tym bardziej miałem ochotę pójść na całość. Będzie, co będzie. Rozejrzałem się, czy nikogo nie ma i poszedłem na tyły budynku. Na szczęście okna nie były za wysoko, więc bez problemu udało mi się zajrzeć do środka. W panującym dookoła mnie mroku nie mogłem jednak dostrzec niczego konkretnego. Powoli traciłem nadzieję na powodzenie mojego durnego pomysłu, gdy zapaliło się światło w czyimś pokoju. Wychyliłem się lekko i ostrożnie zajrzałem do środka.
Omar.
Serce podskoczyło mi do gardła. W jednej chwili zapomniałem o tym, jak bardzo byłem na niego zły. Wyprostowałem się, chcąc delikatnie zapukać w szybę, gdy do jego pokoju weszła Nadia. Nie słyszałem, o czym rozmawiali, ale sądząc po minie Omara nie była to przyjemna pogawędka. Musiałem zaczekać. Lało jak z cebra, a ja miałem na sobie letnią koszulkę. Trzęsłem się z zimna bardziej, niż bym tego chciał. Przymknąłem oczy, opierając głowę o ścianę. Musiałem wyglądać żałośnie. Krople deszczu spływały mi po włosach i twarzy. Po mozolnie dłużącej się chwili znów zajrzałem przez szybę. Omar siedział przy niewielkim biurku, bazgroląc coś w zeszycie. Był sam. To była moja szansa. Z duszą na ramieniu zapukałem ostrożnie, czekając na jego reakcję. Nie usłyszał mnie. Zapukałem raz jeszcze, nieco mocniej. Zakręciło mi się w głowie. Czułem, że robię się czerwony na twarzy. Omar spojrzał w moją stronę, całkowicie zdezorientowany. Szybko zgasił lampkę i otworzył okno. Nareszcie.