W każdym razie, mam nadzieję, że poniższy rozdział przypadnie Wam do gustu. Już nie przedłużam, enjoy! ;)
Balthazar’s
POV:
- Czyli nie mam u ciebie żadnych szans? – spytałem z nadzieją. Charlie zlustrowała mnie wzrokiem, rozkosznie marszcząc brwi. Wiedziałem, że przez tą całą sprawę z Portierem, pewnie prędko mi nie zaufa, ale nie mogłem się poddawać. Nie, jeśli chodziło o zdobycie mojej piękności!
- Czyli nie mam u ciebie żadnych szans? – spytałem z nadzieją. Charlie zlustrowała mnie wzrokiem, rozkosznie marszcząc brwi. Wiedziałem, że przez tą całą sprawę z Portierem, pewnie prędko mi nie zaufa, ale nie mogłem się poddawać. Nie, jeśli chodziło o zdobycie mojej piękności!
- Nie! Nigdy nie będziesz miał. – Jej słowa
zabrzmiały surowo i poważnie. Przełknąłem ślinę powoli godząc się ze swoją pierwszą
porażką.
- Dlaczego? Zobaczysz, że przeczytam wszystkie
tomy, obejrzę filmy i stanę się takim samym potteromaniakiem, jak ty! – Raczej
nie będę miał tyle wytrwałości, by przebrnąć przez wszystkie siedem tomów i
nieco za długich filmów. Może streszczenia wystarczą?
- Zobaczymy. – Wzruszyła ramionami, rzucając mi
chłodne spojrzenie. – Na razie zostawmy ten temat, ok? – Odsunęła się ode mnie
i pokiwała w stronę rechoczącego się Gabriela. Nie znosiłem typa z całego
serca.
- Dobrze. Tylko pamiętaj, co ci mówiłem. Stanę się…
- Tak, tak. Będę pamiętała. – pokiwała lekceważąco
dłonią.
- Cha…
- Cześć lamusy! – krzyknął chłopak, bezczelnie
wtrącając mi się w słowo. W jednej dłoni trzymał kawałek czekoladowego ciasta, którego
sporą część właśnie przeżuwał. W drugiej zauważyłem niewielką kartkę przepełnioną
numerami telefonów. Nad każdym z nich napisane było imię jakieś dziewczyny. –
Zobaczcie ile dupeczek dziś zarwałem! – pomachał białym świstkiem, po czym
wsunął go do kieszeni. – Co się stało? – spytał, zauważając nasze zdegustowane
miny. Wymieniliśmy z Charlie porozumiewawcze spojrzenia, odpowiadając wzruszeniem
ramion.
- Ty się nigdy nie zmienisz, co? – spytałem.
- Dlaczego miałbym się zmieniać? Kobiety mnie
kochają i nic na to nie poradzę. – Posłał mi podejrzane perskie oko i usiadł
między mną a Charlie. W pierwszej chwili, chciałem przywalić mu za to, że
rozdzielił mnie i moją piękność. Z jednej strony mogłem to zrobić, z drugiej
nie miałem ochoty wszczynać bójki.
- Pokaż mi tę kartkę. – odezwała się dziewczyna. –
Zobaczymy, kogo tym razem będę musiała ratować z opresji. – Zlustrowała szybko
pomięty papier, zatrzymując wzrok na jednym konkretnym imieniu.
- Bardzo śmieszne. Ej! Muszę wam coś powiedzieć.
- Gilda*?! Skąd
masz jej numer? – oburzyła się nastolatka. Nie rozumiałem jej nagłego wybuchu.
W jej cudownych oczach zauważyłem furię.
- Sama mi dała. Właśnie to chciałem wam powiedzieć...
- Sama mi dała. Właśnie to chciałem wam powiedzieć...
- Przecież to lesbijka. – wtrąciłem.
- Wiem o tym. – Gabriel wzruszył ramionami,
zupełnie nie przejmując się tym, co powiedziałem przed chwilą. – Nie
przeszkadza mi to. Zresztą powiedziałem jej, że ją nawrócę.
- Nawrócisz? To chore. – skwitowałem. Ten chłopak
miał nie po kolei w głowie, by uderzać do homoseksualnej dziewczyny. – Co
chcesz tym udowodnić?
- Otóż to, że nawet lesbijki nie mogą oprzeć się
mojemu urokowi. – Wyszczerzył szereg niezbyt równych zębów, połykając ostatni
kęs ciasta.
- Masz coś z głową, wiesz o tym?
- Niby czemu? – burknął w moją stronę. – Mogę
robić, co mi się żywnie podoba, ot co.
- Bawić się uczuciami niewinnej dziewczyny też?
- Aleś się jej uczepił. Jak ci tak zależy, mogę
pójść z nią tylko na jedną randkę. – Przyłożył dłoń do serca. – Obiecuję, że
nie będzie żadnego macanka.
Odruchowo spojrzałem na Charlie. Furia, którą
widziałem wcześniej ustąpiła miejsce czemuś dziwnemu. Smutek? Ten sam, który
widziałem w oczach Castiela, gdy ten słyszał o nowych podbojach Deana.
- Charlie. – odezwałem się po chwili. Nastolatka
zadrżała, jakby zbudzona z dziwnego transu. Posłała w moją stroną spłoszony
uśmiech, który obudził we mnie pewne podejrzenia. – Możemy pogadać na
osobności?
- O czym? – Ostatni raz spojrzała na kartkę z
numerami, po czym oddała ją Gabrielowi. – Nie mam na to ochoty. Zresztą i tak
minęła już przerwa. Muszę iść na zajęcia.
- Poczekaj! – Podniosłem się na równe nogi, łapiąc
dziewczynę za ramiona. – Chcę ci tylko powiedzieć, że zawsze możesz na mnie
liczyć. Cokolwiek by się nie działo…
- Tak, tak. Wiem o tym, dzięki.
Zlekceważyła mnie, jak nigdy dotąd. Zagryzłem
wargę, odprowadzając ją wzrokiem pod same drzwi. Gdy zniknęła, wtapiając się w
tłum poirytowany runąłem z powrotem na ziemię. Tak bardzo nie chciało mi się
wracać na lekcje! Castiel i Dean zwiali, przez co pewnie zostaną zawieszeni.
Dobrze im tak. Haha, żartuję.
Ja nie mogłem sobie na to pozwolić. W tym roku dostałem
chyba z trzynaście nagan od wychowawcy, za olewanie szkoły. Na dodatek dwa razy
zawiesili mnie w prawach ucznia na całe dwa tygodnie. Gdybym teraz wpadł na
pomysł ucieczki, z pewnością wyleciałbym ze szkoły. Wzdrygnąłem się na samą
myśl o tym, że nigdy bym nie ujrzał mojej piękności, mojej Charlie.
Miałem poważną misję. Musiałem zabawiać się w
detektywa Holmesa i dowiedzieć się, dlaczego dziewczyna tak bardzo posmutniała,
gdy zobaczyła numer Gildy na kartce tego durnia. Od razu pomyślałem, że Charlie
może być lesbijką, jednak nie wykluczałem też innych możliwości. Może Charlie
zwyczajnie martwiła się o przyjaciółkę? Cała szkoła huczy przecież od przeróżnych
plotek na temat podbojów tego kretyna.
Balthazarze, to twój czas! Gdy tylko uda ci się
obronić homoseksualną niewiastę przed tym pseudo macho! Gdy tylko dowiesz się,
co łączy obydwie dziewczyny! Gdy tylko okaże się, że Charlie wcale nie jest
lesbijką – będziesz bohaterem!
- Ziemia do Balthazara! – Uchyliłem powieki,
wracając do rzeczywistości. Zbyt mocno pochłonęła mnie bohaterska fantazja. Gabriel
machał mi przed oczami, uśmiechając się kretyńsko. – Idziesz?
- Tak. Zamyśliłem się. – wymruczałem od niechcenia.
Ten typek straszliwie działał mi na nerwy. Nie miałem ochoty spędzać z nim ani
minuty dłużej.
- Myślałeś o swojej słodkiej Charlie, tak? Czy się
mylę?
- Może. To cię nie powinno obchodzić.
- Wyluzuj. Ja tylko próbuję złapać z tobą kontakt,
brachu.
- Zostaw Gildę w spokoju. – wycedziłem przez zęby.
Nie znałem jej zbyt dobrze. Często mijaliśmy się na szkolnym korytarzu, może i
zamieniliśmy kiedyś kilka słów. Wiedziałem o niej tylko to, że jest lesbijką i
wychowała się w domu dziecka. Cała sprawa wyszła na jaw, gdy jakaś idiotka
wpadła na pomysł powiedzenia o tym całej szkole.
- Widzę, że ty z nią tak na poważnie.
- Bardzo poważnie.
- Czyli, jak jej nie zostawię… oberwę od ciebie,
tak?
- Tak. Oberwiesz, tak mocno, że się z ziemi nie
podniesiesz. – Adrenalina pulsowała mi w żyłach. Czułem niesamowitą przewagę,
co tylko pomagało mi w utrzymaniu groźnego wizerunku. Nastolatek zlustrował
mnie posępnym wzrokiem, przestąpił z nogi na nogę i wymruczał coś pod nosem. –
Więc, jak będzie?
- Nadal chcę być piękny.
- Słucham?
- Nie chcę się bić. Zostawię Gildę w spokoju,
brachu. – Pogłaskał się po twarzy, oddychając z ulgą. – Widzisz te usta?
Dziewczyny za nimi szaleją.
- Nie wątpię.
- Nie mógłbym pozwolić, by coś się im stało.
- Jesteś chory.
Jedną sprawę załatwiłem. Teraz musiałem dowiedzieć
się o relacjach między Gildą a Charlie. Chwyciłem torbę i pognałem w stronę
szkoły. Zabawa w Sherlocka musiała jednak zaczekać, gdyż aktualnie czekała mnie
jedna z najgorszych lekcji. Biologia, a właściwie mikrobiologia molekularna, z
której czekał mnie dziś przerażający sprawdzian. Nie przyłożyłem się zbytnio do
przyswojenia materiałów, gdyż byłem przekonany, iż mój najdroższy przyjaciel będzie
u mojego boku.
- Niech go szlag. – Stojąc przed drzwiami, rozważałem
dwie możliwości: wejście do klasy i napisanie klasówki najlepiej, jak
potrafiłem lub wejście do klasy i nienapisanie jej wcale. W obydwu przypadkach
czeka na mnie ocena niedostateczna. – Nad czym ty się zastanawiasz?
Wyjąłem telefon, próbując po raz kolejny dodzwonić
się do Castiela. Martwiłem się o tego gówniarza. Mimo, iż wciąż miałem
wątpliwości, czy Benny mówił prawdę – nie chciałem, by Casowi stała się jakakolwiek
krzywda. Tak, jak przypuszczałem odrzucił mnie i potem bezczelnie wyłączył
komórkę.
- Mam cię dosyć! – krzyknąłem do telefonu. Złapałem
za klamkę i ze zwieszoną głową przekroczyłem próg pomieszczenia. Nauczycielka
przywitała mnie entuzjastycznym uśmiechem, gestem dłoni każąc mi zająć miejsce
obok Jo.
- Wszyscy, czy ktoś się jeszcze spóźnij?
- Nie ma Castiela Novaka, proszę pani. – odezwał się
jakiś rudzielec.
- Czyżby uciekł?
- Źle się czuł. Zadzwonił do mnie dziś rano i
powiedział, że nie przyjdzie.
- Rozumiem. Niech przyjdzie do mnie w czwartek i to
nadrobi.
- Przekażę mu. – odpowiedziałem. Odetchnąłem
głęboko, próbując skupić się na teście. Cały czas myślałem o Charlie i Gildzie,
po raz setny przerabiałem rozmowę z Bennym i zastanawiałem się, czy z Casem
wszystko w porządku. Boże dopomóż!
***
Dean’s
POV:
Co
mnie skusiło, by powiedzieć Castielowi o tej sprawie z Backstreet Boys? To była
najbardziej wstydliwa rzecz, jaka przytrafiła mi się w moim marnym życiu, a ja
tak po prostu podzieliłem się tym z moim ukochanym. Wspaniale!
- Dorwę cię, Fretko! Nie uciekniesz mi! –
krzyknąłem w stronę rozchichotanego nastolatka. Po raz kolejny zdążył mi umknąć,
tym razem lądując w salonie. Miałem nad nim sporą przewagę, gdyż z pomieszczenia
było tylko jedno wyjście.
- Zobaczymy.
- Mam cię! – Stanąłem w drzwiach, widząc jego
rozbiegane spojrzenie. Jak rozkosznie wyglądał szukając drogi ucieczki. Jeszcze
nigdy nie przypominał mi fretki tak bardzo, jak w tamtym momencie. – Poddaj
się, a będziesz mniej cierpiał. – wydyszałem, próbując wyrównać oddech. Oparłem
dłonie o kolana, zwieszając na moment głowę. Skubany był szybszy i zwinniejszy,
niż sądziłem. Ja miałem już swoje lata.
- Nie boję się. – wytknął język. Po zarumienionej
twarzy spływały drobne kropelki potu, które nastolatek starł szybko wierzchem
dłoni. W jego zachowaniu znów dostrzegłem tą samą nieporadność, w której się
zakochałem. Castiel mógł jedynie przede mną stać i dyszeć, jednocześnie będąc
dla mnie najpiękniejszą istotą, jaka chodziła po ziemi.
- A powinieneś!
- Czemu nie chcesz się przyznać, co? – Zgrywał pewnego
siebie, co uważałem za naprawdę słodkie. Co jakiś czas zerkał w moje oczy, po
chwili szybko umykając w przeciwnym kierunku.
- Cicho bądź!
- Który skradł twoje serce? Nick? Brian? A może
Kevin?
Sam nie byłem pewien, który z chłopaków mnie
zauroczył. Pamiętam tylko, że miał dość śniadą karnację i ciemne włosy. Na
teledyskach zawsze wydał mi się… Stop! Dean, czyś ty postradał zmysły? Nad czym
ty się do cholery zastanawiasz? Odpuść sobie i skup się na dorwaniu tego małego
gnojka, który się z ciebie nabija.
- Oj Fretko, jak tylko cię dorwę to…
- Co? – Rzucił we mnie poduszką, ale nie
powstrzymało mnie to od złapania go i rzucenia na kanapę. Chłopak uległ mi
błyskawicznie, całkowicie się poddając. Okey, może przesadziłem.
- I jak teraz uciekniesz? – zapytałem, szczerząc zęby.
Usiadłem na castielowych biodrach i chwyciłem go za obydwie dłonie. Szybko
skrępowałem je nad jego głową, nachylając się nad zarumienioną twarzą. – Choć
nie powinienem, pozwolę ci wybrać metodę tortury. – Castiel wyrzucał biodra do
góry, próbując mnie zepchnąć, jednak efekt jego działań tylko mnie bardziej
podniecał. Byłem ciekaw, czy robił to świadomie.
- Ale śmieszne! – pisnął. Choć wciąż próbował ze
mną walczyć, zauważyłem cień poddania. Chłopak zagryzł dolną wargę, zamykając
oczy. – Dean, mhm... – Kołysałem całym ciałem, czując przeszywające dreszcze. Widok
niewinnej twarzy i ten rozkoszny jęk!
- Coś się stało, Fretko? – Nachyliłem się nad
nastolatkiem, darując mu długi pocałunek. Nie chciałem go przestraszyć, więc
nie rozkręcałem się z pieszczotami zbyt szybko. Odsunąłem spierzchnięte wargi,
na co chłopak zareagował niezadowoleniem. Spojrzał na mnie porozumiewawczo,
wydymając usta. – Widzę, że taki pocałunek już ci nie wystarcza. – Językiem
rozsunąłem jego wargi i wcisnąłem się do ciepłego wnętrza.
- Mhm.
Przymknąłem powieki, całkowicie oddając się tej
chwili. Tego dnia wydarzyło się tyle wspaniałych rzeczy. Po raz pierwszy pocałowałem
chłopaka, o którym marzyłem. Spędziłem z nim sam na sam tyle czasu. Mieliśmy okazję
się trochę bliżej poznać. Teraz leżeliśmy na kanapie w moim salonie wtuleni w
swoje ramiona. I to wszystko wydarzyło się jednego dnia! Stopień mojego
szczęścia osiągnął maksimum. Choć korciło mnie, by nieco urozmaicić naszą
niewinną zabawę, wiedziałem, że nie będzie to najlepszy pomysł.
- Puść moje dłonie. – rozkazał nagle zachrypniętym
głosem. – Puść, bo nie wytrzymam i cię ugryzę.
- Fretka stała się agresywna. – zaśmiałem się
głośno, puszczając jego dłonie. Castiel, choć pewnie próbował wcale nie
wyglądał groźnie. Spojrzał na mnie zamglonym wzrokiem i objął moją szyję,
przyciągając do siebie.
- Znów mnie paraliżujesz, Dean. Musisz przestać.
- A jeśli ja nie chcę? – Zdrowy rozsądek to jedno.
Napalone ciało to drugie.
- Zrobimy coś, czego możemy żałować. – Złapał mnie
za oba policzki. – Zastanów się, czy…
- Nie chcesz tego, prawda? – spytałem, choć mogłem
ugryźć się w język.
- Przerabialiśmy już to. Wiesz, że chcę i to
bardzo. Tylko obawiam się, że to może zepsuć naszą relację.
Castiel miał rację. Dopiero, co dowiedzieliśmy się
o uczuciu, który do siebie żywimy. Byłem przeszczęśliwy mogąc go całować. Tyle
powinno mi na razie wystarczyć, w przeciwnym razie mógłym stracić go na zawsze.
Już chciałem wygłosić dojrzałą przemowę o wzajemnym szacunku, gdy usłyszałem
jakiś hałas. Jak nic, dobiegał zza drzwi.
- Dean, jesteś już w domu?
- Shh. – Przyłożyłem palec do ust, bezsłownie każąc
Castielowi siedzieć cicho. Mój młodszy braciszek był najbardziej ciekawską
kreaturą, jaką znałem. Nie mogłem pozwolić, by dowiedział się o mnie i Fretce.
Nie zastanawiając się długo zeskoczyłem z kanapy i pognałem do przedpokoju. –
Witaj Łosiu. – przywitałem chłopaka z udawaną grzecznością. Musiałem w jakiś
sposób pozbyć się Castiela z domu, nim Sammy zdąży go zauważyć.
- Cześć. – Zlustrował moje pewnie zaczerwienione
oblicze i skrzyżował ręce na piersiach. – Gdzie on jest?
- K-kto?
- Nie udawaj, Dean. Wiem o wszystkim.
- O czym ty mówisz? Nie mam pojęcia o co ci chodzi.
– Udawałem głupka, chcąc zyskać więcej czasu. Oparłem się o drzwi salonu, torując
mu przejście. Sam uśmiechnął się i pchnął mnie do środka.
- Cas, prawda?
- T-tak. – Nastolatek rzucił mi pytające
spojrzenie. Szybko poprawił pomiętą koszulę, próbując zapanować nad chaosem,
który miał we włosach. – C-Castiel N-Novak.
- Castiel! – Sammy klasnął w dłonie i usiadł obok
zaskoczonego chłopaka. Przełknąłem głośno ślinę i usiadłem na fotelu obok. Tak,
jak myślałem mój kochany braciszek zrobił maślane oczka i zwrócił się w stronę mojej
Fretki. – Powiesz mi, jak to między wami jest? Słyszałem pewne plotki, ale
wolałbym potwierdzić ich prawdziwość u najbardziej wiarygodnego źródła.
- Ja jestem tym źródłem? – spytał.
- Oczywiście. Uciekasz z moich bratem do wesołego
miasteczka, potem wracasz z nim do naszego domu.
- My tylko… - Nastolatek spłonął rumieńcem,
zagryzając dolną wargę.
Nie wiedziałem, co robić. Spanikowany rozejrzałem
się po pomieszczeniu, szukając jakiegoś natchnienia. Nie mogłem wyrzec się tego,
co czuję w stosunku do Castiela. Kochałem go najbardziej na świecie, lecz
powiedzenie o tym mojemu bratu z pewnością sprowadzi chaos. Sammy potrafi być
naprawdę nieznośny. Choć nie dzieli nas duża różnica wieku, bo zaledwie rok* - czasami
mam wrażenie, jakby był młodszy ode mnie o co najmniej pięć lat. Od zawsze wtrącał
się do wszystkiego. Interesowali go moi znajomi, dziewczyny z którymi
chodziłem. (W rzeczywistości kręciłem z kilkoma chłopakami, ale to nie było nic
poważnego. Najwyżej lekki flirt.) Był nieznośnym szkodnikiem, którego ledwo
trawiłem.
- Co „tylko”?
- My tylko…
- Całowaliście się już, nie? Osobiście lubię
dziewczyny i nie miałem jeszcze okazji całować się z chłopakiem, ale zawsze
ciekawiło mnie, jak to jest.
- To idź się z kimś przeliż. - prychnąłem. Ledwo
pojawił się w domu, a już działał mi na nerwy!
- Nie, to raczej nie dla mnie. – Machnął ręką.
Przydługie pasemko włosów, schował za ucho wracając do znęcania się nad moją
Fretką. – To co mi powiesz? Mój braciszek dobrze całuję, bo niektóre dziewczyny
skarżyły się na ślinotok.
- Ślinotok? – Castiel powtórzył, niczym echo.
Świdrował mnie wzrokiem, próbując połapać się w dziwacznym dialogu, który
prowadziłem z moim szanownym braciszkiem. – Zgubiłem się.
- Cicho bądź! – krzyknąłem w stronę Sammy’ego. Jak bardzo
miałem ochotę mu przywalić! – Możesz się nie wtrącać w nasze sprawy, Łosiu?
- No dobrze, dobrze. Przecież wiesz, że żartuję. Interesuję
mnie tylko, co robiłeś ze swoim rozkosznym chłopaczkiem. Tak, Dean. Wiem o twoich
preferencjach, z resztą wiedziałem od zawsze.
- Co?
- To nie w moim pokoju znalazłem plakat jakiegoś
boysbandu oblepiony…
- Starczy! Nic już nie mów. – Zakryłem twarz
dłońmi. Kątem oka zauważyłem Castiela, próbującego powstrzymać śmiech. Byłem
totalnie skompromitowany.
- Ej, braciszku. Nie masz się czego wstydzić.
Castiel jest rozkoszny, mama na pewno go polubi.
- O czym ty gadasz?! – Powinienem się cieszyć, że mój
brat mnie akceptował. Powinienem się cieszyć, że polubił moją Fretkę. Dlaczego
więc, nie mogłem powstrzymać dziwnego uczucia wściekłości? – Castiel, chodź ze
mną. Sammy daj nam spokój, okey? To nie twoja sprawa.
- Czemu się tak wściekasz? Przecież powiedziałem,
że nic nie mam ani do ciebie, ani do twojego chłopaka. Nic się między nami nie
zmieniło, braciszku. – Sam poklepał mnie po plecach. Po chwili odwrócił się w stronę
Castiela, posyłając mu serdeczny uśmiech. – Bardzo miło było cię „poznać”. –
Uniósł dłonie, robiąc w powietrzu cudzysłów. – Kojarzyłem cię ze szkoły, ale
nigdy nie pomyślałbym, że…
- Przestań już, Łosiu.
- O co ci chodzi? – Sammy zmarszczył brwi, nie
rozumiejąc mojej postawy. – Dlaczego jesteś taki wredny?
Nie
odpowiadając mu na pytania, pociągnąłem Castiela ze sobą i wróciliśmy do mojego
pokoju.
Castiel’s POV:
Jednego nie mogłem pojąć. Dlaczego Dean zachował się w stosunku do brata, jak totalny dupek? Byłem na niego naprawdę wściekły. Usiadłem na brzegu łóżka i czkałem, aż się uspokoi. Od rozmowy z Samem chodził po całym pokoju i mruczał coś pod nosem.
Castiel’s POV:
Jednego nie mogłem pojąć. Dlaczego Dean zachował się w stosunku do brata, jak totalny dupek? Byłem na niego naprawdę wściekły. Usiadłem na brzegu łóżka i czkałem, aż się uspokoi. Od rozmowy z Samem chodził po całym pokoju i mruczał coś pod nosem.
- Dean. Mam do ciebie pytanie. – Odezwałem się po
dłuższej chwili.
- Słucham. – Chłopak usiadł szybko obok mnie,
obejmując ramieniem. – Wiem, o co chcesz spytać. – Zagryzł wargę.
- Więc dlaczego? Myślałem, że macie inne stosunki.
- Sam nie wiem, Fretko. Widziałeś, jak się zachowywał!
- Zachowywał się fajnie. Byłem w szoku, bo
spodziewałem się zupełnie czegoś innego. – Złapałem Deana za policzek,
głaszcząc ciepłą skórę. – Gdy powiedział, że znalazł w twoim pokoju ten plakat
Backstreet Boys myślałem, że padnę ze śmiechu.
- Bardzo śmieszne. – Zbliżył się do mnie, całując w
kącik ust. – Czasem jesteś tak rozkosznie wredny.
- Wiem.
- Chłopaki! – Usłyszałem spanikowany głos Sammy’ego.
Otworzył drzwi i z impetem wparował do pokoju. – Mam nadzieję, że w niczym nie
przeszkodziłem. – zachichotał.
- Czego chcesz, Łosiu? – Dean wycedził przez
zaciśnięte zęby. Szturchnąłem go w bok, odchrząkując. – Znaczy, co się stało,
braciszku?
________________
* Gilda - wróżka z 8 odc. - "LARP and the Girl" (8 sezon) - pamiętacie ją?
* Gilda - wróżka z 8 odc. - "LARP and the Girl" (8 sezon) - pamiętacie ją?
* Wiem, że między chłopakami są cztery lata różnicy, ale na poczet opow. to zmieniłam, ot co;)
No cóż mogę rzec.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o część z Batlhym. Piątka z plusem. Czekam na więcej Charlie.
Jeśli chodzi o dalszą część i reakcję Sama...czuję się rozczarowana.
Spodziewałam się czegoś innego, bo Sam to łajza i liczyłam, że nie da po sobie poznać, iż wie a potem gdy Cas sobie pójdzie do domu to zacznie mu robić przytyki i kąśliwe uwagi np. podczas kolacji.
Ale to jest Twój Tron a ja już zamilknę.
Szkoda, że czujesz się rozczarowana, ale nie chciałam robić z Sama, aż takiej łajzy :/
UsuńZresztą nawet nie wpadłam na ten pomysł, co Ty...
Oj widzę, że Anya nie lubi ŁOsia.. Ja co prawda też spodziewałam się innej reakcji z jego strony, ale.. fajny z niego brat :D I znowu urwałaś tak, że musimy czekać na dalszy ciąg sceny =_= ech..
OdpowiedzUsuńTak poza tym rozwalił mnie tekst Deana: Mam już swoje lata. :D Staruszek się znalazł!
Balthy jest super! Najprawdziwszy przyjaciek i dobry chłopak. Mam nadzieję, że jednak go spikniesz z Charlie ;)
Nie dałabyś rady zrobić nam niespodzianki i wrzucić coś w ciągu tygodnia?;)
Alys
Czy fajny to bym nie była taka pewna xd Pamiętaj, jak lubię Was zaskakiwać;p
UsuńCo do tej niespodzianki... no wiesz, planuję dodać takie jedne cudeńko, jakoś w środku tygodnia ;) Także proszę cierpliwie czekać !;*
O kurczątko.. czyli ŁOsiek coś wykombinuje jednak! Okaże się małą wredotą? Hyyym.. trzeba cierpliwie czekać xD
UsuńA z niespodzianki bardzo bym się ucieszyła :)
Aha i ja czytam i piszę z telefonu, więc niestety nie pojawia mi się żaden system oceniania pod notkami:( Będę oceniać w przyszłości.
Alys
No oczywiście, że tak! No ej! Ja wiem, że to jest fluff i w ogóle, ale bez przesady ;p Aż tak słooooodko być nie może, prawda?
UsuńAleż się nie przejmuj! Opcja "oceń" jest tylko propozycją, a nie przymusem xd
Sam zachowuje się zupełnie jak moja siostra. Wszyscy moi znajomi uważają, że jest urocza, zabawna, fajna, a tak naprawdę jest wścibską gówniarą, która robi wszystko, żeby mnie wkurzać :/ No i ona też grzebie w moich rzeczach, jak Sam w pokoju Deana (skoro znalazł ten nieszczęsny plakat, to chyba musiał szperać w jego rzeczach). Chociaz gdyby między nami był tylko rok różnicy, to mogłabym jej przywalić, a niestety jest młodsza o 6 lat :/
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału: w porządku, fajnie że pojawili się Balthazar i Charlie. "Gdy tylko uda Ci się obronić homoseksualną niewiastę przed tym pseudo macho."- ale to brzmi :D Troche się zdławiłam, kiedy się okazało, że Balthazar nie należy raczej do wzorowych uczniów, bo wyobrażałam go sobie... no, trochę jak takiego kujona, nie wiem czemu.
Uch, musiałaś przerwać w takim momencie :< i nie wiadomo co Sam mógł chcieć od Deana.
Cieszę się, że zabrałaś się za "I'm too stupid...", bo to opowiadanie jakoś rozumiem, a WWAH trochę nie ogarniam. Bo najpierw Dean spotkał Casa i wyznał mu miłość, potem seks, a później jakieś fochy O_o
Trzymam kciuki za Twoją wenę
H.
Hahaha, no przecież ja zawsze kończę w "takich" momentach!;) Chcę żebyście czekali na nowy rozdział i kminili co będzie dalej xd
UsuńBardzo się cieszę, że rozdział przypał Ci do gustu!;* Hm, Balthazar jako kujon - ja nie wiem dlaczego, ale widziałam go właśnie jako takiego leniwca xd
Tak. Co do "I'm too stupid, to be loved" (nadal nad nim pracuję, w pocie czoła - choć trochę mi ciężko. Bardzo długo tego nie pisałam, ale spokojnie.. dam radę;p) Jeśli chodzi o "WWAH" - jest to dość skomplikowane opowiadanie. Ciężko mi teraz cokolwiek o nim powiedzieć, bo jak mam być szczera, już go nie pamiętam xd
Trzymaj, trzymaj... Jeśli mnie jeszcze raz wena opuści, to zwariuję >.<
Uuuugh, dlaczego dopiero teraz wiem o tym rozdziale... ;____; Nie wybaczę sobie. <33
OdpowiedzUsuńBalthy jest kochaaany, moje bropt rośnie w oczach i baaardzo się cieszę, że Charlie w tym ff woli dziewczyny, bo mam jakieś tam 60% pewności że moje brotp nie zamieni się w canon, ale skończę już ten temat, bo obiecałam sobie się nie rozpisywać na pół strony. XD
Reakcja Sammy'ego też była kochana, bałam się, że okaże się wrednym homofobem, chociaż może nie do końca homofobem, ale będzie to dla niego szok i pogodzenie się z sytuacją trochę mu zajmie, co poskutkuje w pogorszeniu się w relacji Winchesterów, ale na szczęście młodszy Winchester dał radę. :D I akcja ze znalezionym plakatem, bwahaha. XD
Znowu skończyłaś w takim momencie, zamorduję Cię. :D Trzymam kciuki za wenę i podziwiam się, że tak szybko dodajesz rozdziały, chociaż mi zawsze będzie mało, więc się nie przejmuj jakbym narzekała. :D
No, chyba nie wyszło za długo, mam nadzieję. :D
Przecież nowe rozdziały CF zawsze dodaję w niedzielę;) Choć teraz nastąpi malutka zmiana w publ., gdyż na prośbę jednej czytelniczki przeniosę premierę nowego rozdziału na sobotę:)
UsuńKochana Warrie możesz się rozpisywać na ile tylko chcesz! Zawsze czytam Twoje komentarze z wielgaśnym uśmiechem na twarzy, także nic się nie martw, gdy się "nieco" rozpiszesz:)
Ulżyło mi, bo generalnie bałam się Waszego odbioru względem zachowania Sammy'ego. W końcu to bracia Winchester, a oni zrobiliby dla siebie wszystko, nieprawdaż?;p
Oj tam! Skończyłam w takim momencie, by zostawić Was z niewiadomą na cały tydzień, o! Macie się zastanawiać co będzie dalej, a nie.. wszystko podane na tacy xd Hahahaha :D
Dziękuję Ci ślicznie;* Oj żeby mnie wena nie opuszczała, bo drugiej depresji twórczej chyba bym nie zniosła -.-
Pozdrawiam serdecznie ;*
Gabe jak zawsze dowcipny, irytujący i zabawiający się innymi. Cóż, przynajmniej tak go po części ochrzciłam w serialu (choć z tym irytujący to hm..).
OdpowiedzUsuń"pewnie zostaną zawieszeni. Dobrze im tak. Haha, żartuję." Umarłam. Leżę i kwiczę.
Sam.. Bardzo słodzący. Aczkolwiek ta nutka wredotyzmu się w nim zachowała. Nie mogę powiedzieć, że lubię aż tak słodkiego Sama, no chyba że w grę wchodził słodki, ale wredny Sam:P
Czyżby rodzice wrócili, czy Samowi zachcialo sobie z chłopaków jaja porobić :)
MaryKate
Póki co, nie bierz postawy Sama zbyt poważnie. Mogą to być tylko pozory, aczkolwiek niczego konkretnego nie mówię;p
UsuńMiałam dość długi i ciężki weekend, dlatego nowa notka pojawi się z jedno/dwudniowym opóźnieniem:/
Nie mogę nic powiedzieć, dowiesz się w swoim czasie xd
Pozdrawiam ;*