Enjoy!
_________________________________
- Co oznaczają twoje sny, Dean? Widziałem je, proszę, nie kłam. Powiedz
mi wreszcie CAŁĄ prawdę o sobie.
Zrobiło się bardzo niezręcznie. Ten skurczybyk potrafił wleźć
Winchesterowi do głowy, kiedy tylko chciał. Poznał wszystkie zboczone fantazje
ze swoim udziałem. Dean nie miał już w zapasie żadnego logicznego argumentu, by
wytłumaczyć się przed wścibskim Aniołem. Jedyne, co mu zostało w tej sytuacji,
to grać na zwłokę. Liczył, że Cas w końcu odpuści i wróci do Nieba.
- Powiedz, że mnie nie chcesz, Dean. – wyszeptał po chwili, ledwie
słyszalnym głosem. – Wtedy odejdę.
- Nie mów tak! – warknął groźnie. – Wiesz, przecież… Cholera jasna!
Castiel, znasz mnie już tak długo, wiesz o mnie wszystko, chociaż nie
powinieneś wiedzieć aż tyle... - Łowca odetchnął głęboko, unikając
przeszywającego wzroku przyjaciela. - Wiesz, że nie jestem dobry w wyrażaniu
uczuć.
- Nie proszę cię o to.
- Słucham?
- Proszę być powiedział mi prawdę o sobie, Dean.
- Wielka mi różnica, Cas! Gadanie o sobie też jest cholernie trudne. –
Stęknął przeciągle w przestrzeń między nim, a wpatrzonym w niego brunetem.
Między nogami czuł coraz silniej napierającego na spodnie członka, umiejętnie
odbierającego mu zdolność zarówno logicznego myślenia, jak i spokojnego
oddychania. - Nie potrafię wykrztusić tego, co czuję, Castiel...
- Naprawdę nigdy nie zrozumiem ludzi. Jesteście tacy... skomplikowani.
- A ty może nie? Anioł-informatyk, anioł-psychiatra i jeszcze
anioł-erotoman! Kim jeszcze jesteś? Aniołem-hydraulikiem!?
- Dean, jeśli kiedykolwiek będziesz miał problem z zapchanym odpływem,
mogę ci pomóc przepchać rurę. Oczywiście, gdy będziesz tego chciał.
- Co mi zrobić?! Czy ty wiesz, jak to zabrzmiało?
- Przepchać rurę?
- Jedyne z czym mam teraz problem, to rura, która szuka odpływu. -
Winchester nie zdawał sobie sprawy, że właśnie zacytował wers z
"popularnego" pornosa. Nie wytrzymując dłużącego się milczenia,
niespodziewanie złączył swe usta z siedzącym obok Aniołem. Pocałunek trwał
kilka sekund, jednak to wystarczyło w zupełności, by popchnąć obydwu ku
nieznanej dotąd namiętności. Łowca poczuł nagły wybuch gorąca, rozchodzący się
po całym ciele. Zagryzł wargę i desperacko wbił palce w przeguby rąk Anioła, ciągnąc
go do siebie. Ten jęknął słodko, całkowicie poddając się sile Winchestera.
Przysiadł na jego kolanach, oplatając go w pasie.
- Rura szukająca odpływu, Dean? Poważnie?
- Daj mi spokój, Cas. - Głos grzązł mu w gardle. – Mogę jeszcze raz
cię pocałować, czy nie? - Z każdą minutą stawał się jeszcze bardziej
niecierpliwy.
- Nie wiem, czy potr... - Łowca przycisnął swe usta do spękanych warg
Anioła, językiem torując drogę do słodkiego wnętrza.
Castiel zwrócił pocałunek, niezdarnie i nieumiejętnie, ale z taką
szczerością, że Dean stracił głowę z czułości i pożądania. Był niemal
pozbawiony tchu, ale usilnie starał się oddychać mimo fali pożądania, która
rozrywała jego ciało. Przysunął się, by jeszcze raz złączyć ich wargi. Już po
chwili Skrzydlaty zaczął się trząść, przyciskając się do niego i szepcząc coś w
jego usta. Winchester odsunął się, by dać mu chwilę wytchnienia. Zastanawiał
się, jak obezwładniające musiało być to doświadczenie dla kogoś, kto jeszcze
nigdy tego nie robił. Wysunął koniuszek języka i przejechał nim po wilgotnej
wardze przyjaciela.
- Co robisz, Dean? – Cas zapytał z niewinnością w głosie. – Dlaczego
to naczynie, tak intensywnie reaguje?
- Podniecasz się. – Łowca wyszeptał w odpowiedzi, głaszcząc Anioła po
plecach.
- Podniecam? – Przechylił głowę, czując bolesne pragnienie bliskości.
– Co masz na…
- Podoba ci się, jak cię całuję?
- Tak. – Odpowiedział, cichym zdławionym głosem. – Błagam cię, Dean.
Nie przestawaj. - Dean czuł na policzku gorący oddech Anioła. Na jego szyi
zaczęła pojawiać się gęsia skórka, rozprzestrzeniająca się po całym rozdygotanym
ciele.
- Nie mam zamiaru. – Szepnął i przycisnął usta do miękkich, wilgotnych
od śliny warg Anioła. Ich języki na nowo rozpoczęły wspólny taniec.
- Dean. – Anioł wplótł palce we włosy mężczyzny, odchylając jego głowę
do tyłu. – Chcę więcej. Zrób mi to, co robiłeś w swoich snach.
Łowca posłał mu szeroki uśmiech i chwycił za pośladki. Błękitnooki
odpowiedział zdławionym jękiem, napinając mięśnie. Schował głowę w zagłębieniu
między szyją, a obojczykiem mężczyzny, chłonąc przyjemny zapach perfum.
Nie minęła chwila, gdy Castiel leżał już, przyciśnięty do motelowego
łóżka.
- A czego dokładnie, chcesz, Cas? - Nosem musnął zaczerwieniony
policzek, powracając do znęcania się nad wargami Anioła. Językiem wślizgnął się
głęboko we wnętrze, powoli głaszcząc kochanka po klatce piersiowej. Łowca czuł
szalone bicie swego serca. Czuł adrenalinę, dziko pulsującą w jego żyłach. W
tamtej chwili nie myślał o śpiącym niedaleko bracie. Marzył jedynie, by
wreszcie zasmakować w anielskim ciele.
- Dean. – Castiel oderwał
wciąż spragnione dotyku wargi, czując przeszywające dreszcze. Zaczerpnął
powietrze, próbując złożyć sensowne pytanie. – Co… chcesz mi… zrobić? - Dla
Anioła te uczucia były zupełnie obce. Kiedy mieszkał w Niebie, jedyne czego
doświadczał to uczucie podporządkowania i spełniania powierzonych mu obowiązków.
Nie posiadał własnej woli - robił to, co mu nakazano. Gdy poznał Deana
Winchestera zaczął miewać wątpliwości, co do pełnienia niebiańskiej służby. Z
upływem czasu stał się pojedynczą, zbuntowaną jednostką. Stał się Aniołem z
wolną wolą. Zajęty odkrywaniem niezwykłości ludzkiej natury, nie zwrócił uwagi
na to, co działo się z nim samym. Dla Deana był gotów na wszystko.
- Spokojnie, nie mam zamiaru zrobić ci krzywdy. – Na twarzy
Winchestera zakwitł zawstydzony uśmiech. – Powiedz mi, czego ty pragniesz.
- Ja… - Targały nim silne impulsy. Bliskość z drugim ciałem była dla
niego nieznanym dotąd przeżyciem. Wciąż nie potrafił pogodzić oddychania z
mówieniem, przez co trudno było mu poskładać konstruktywne zdanie. – ja nie
wiem. Wiem, że w tym momencie bardzo cię pragnę, Dean. Moją głowę wypełniają te
wszystkie... obrazy. Zastawiam się też, jak w praktyce będą wyglądały niektóre
pozycje... – Wpatrywał się w oblicze Łowcy tak ufnie, że Winchesterowi odebrało
dech w piersi.
- Pozycje?
- Tak. Nie jestem pewien, czy będę w stanie odpowiednio się wygiąć.
- Castiel, na początek pozwól, że trochę cię porozciągam. Później
będziemy mogli porozmawiać o doborze odpowiedniej pozycji.
- Jeśli uważasz, że tak trzeba.
***
Castiel's POV:
Rozpływałem się w jego silnych ramionach. Wargi Łowcy musnęły krawędź
mojej szczęki i pocałowały kącik ust. Jego ciało napierało na mnie,
dostarczając obezwładniającą przyjemność. Przycisnąłem biodra do jego miednicy,
czując ogromne wybrzuszenie w okolicach rozporka. Dean rzucił mi pełne czułości
spojrzenie. Wsunął kolano między moje nogi, drażniąc pulsujący członek.
Uderzyło mnie przyjemne ciepło, skupiające się w dole brzucha. Kurczowo
zaciskałem dłonie na prześcieradle, próbując uporządkować chaos panujący w
mojej głowie. Przeskakiwałam z jednej myśli, na drugą szukając właściwego
określenia na to, co właściwie wyprawiałem z Deanem Winchesterem. Ja - Anioł
Pański zabawiałem się z człowiekiem, czerpiąc z tego niewyobrażalną
przyjemność! W prawdzie nieco się zbuntowałem i nie było już dla mnie miejsca
pośród zwolenników Zachariasza, jednak wciąż pozostawałem Sługą Boga. Nie mego
brata, a mego Ojca, który z pewnością jeszcze wróci.
- Cas, jesteś tu?
- Oczywiście, że jestem. Nawet, gdybym odszedł, a tego z pewnością
nie chcę - wołałbyś mnie w swoich snach.
- Słyszysz mnie? Castiel!?
- Gorąco mi… - Wychrypiałem, całkowicie ignorując jego wcześniejsze wołania.
Drobne strużki potu spływały mi po czole i karku. Rozluźniłem krawat i
wyciągnąłem spod kołnierzyka białej koszulki.
- Tylko spokojnie, zaraz to zdejmiemy. – Dean chwycił za beżowy
prochowiec i zwinnym ruchem strząsnął go z moich ramion. Wyciągnął go spod
moich pleców i rzucił za siebie.
- Dean, Dean, Dean… - powtarzałem, niczym słowa modlitwy. Winchester
podwinął krawędź mojej koszuli, wsuwając pod nią rozgrzane dłonie. Opuszkami
palców głaskał mnie po brzuchu, kreśląc tylko sobie znane wzory. – Auć! –
pisnąłem, czując rozkoszny ból w okolicy prawego sutka. – Jeszcze…
Moje słowa, podziałały na Deana, niczym płachta na rozjuszonego byka.
Gwałtownie zdarł ze mnie koszulę, rozsypując guziki po motelowym łóżku. Przez
dłuższą chwilę lustrował moje ciało, badając każdy centymetr zaczerwienionej
skóry. Wysunął język i polizał mnie w lewy sutek.
- Teraz się troszkę pobawimy. - szepnął. Sprawiało mu to tyle samo
przyjemności, co mi. W jego zielonych oczach tańczyły iskierki dzikiego
pożądania i czułości.
- Pobawimy? - Przełknąłem ślinę z napięciem czekając na kolejną
odurzającą dawkę rozkoszy. Winchester zaczął bez opamiętania ssać i gryźć
brodawkę, seksownie pomrukując. Wiłem się pod nim, jak wąż, nie mogąc
zaczerpnąć powietrza. Złapałem go za włosy, szarpiąc bezmyślnie.
- I jak? – Wyszczerzył białe zęby robiąc głupkowatą minę, idealnie w
jego stylu. – Chcesz jeszcze?
- Nie pogrywaj ze mną, Dean! To, że potrafisz doprowadzić mnie do
takiego stanu, nie daje ci przyzwolenia na torturowanie... Och! - krzyknąłem, czując mokre pocałunki na szyi,
obojczykach i nagiej klatce piersiowej. - Pocałuj mnie w usta, Dean! –
rozkazałem, nie poznając swojego głosu. – Wplotłem palce w jego miękkie włosy,
po czym wpiłem swoje usta w jego spękane wargi. Oddał mi pocałunek, oblewając
się czerwonym rumieńcem.
- Chcę cię dotknąć, Cas. – Odetchnął głęboko. Jego zielone oczy
płonęły. – Mogę? Obiecuję, że ci się spodoba.
Kiwnąłem głową z aprobatą. Nie było mnie stać na jakiekolwiek słowo.
Pokusa i chęć skosztowania, jak dotąd enigmatycznej przyjemności, była zbyt
wielka by jej nie ulec. Nowa rzeczywistość, która jak dotąd zdawała się być
tylko surrealistyczną fantazją w głowie Łowcy, tej nocy stała się najzupełniej
realna. Dean pozbawił mnie resztek ubrań, oszczędzając jedynie opięte bokserki.
- Cas. – Powiódł językiem po zagłębieniu między moimi wargami.
Jęknąłem wprost w jego usta, uznając to za słodką rutynę. Rozchyliłem je,
pozwalając mu wślizgnąć się do środka. Po chwili poczułem, jak gładził moje
podniebienie. Dałem się ponieść fali gorąca. Mężczyzna ostrożne wessał dolną
wargę między swoje, co wywołało kolejny ostry jęk, który wzmógł się, gdy jego
dłoń spoczęła na moim członku. - Spokojnie aniołku. – Serce podskoczyło mi w
piersi, hamując swobodny przepływ krwi.
Łowca obserwował uważnie każdą moją reakcję, dostosowując do niej
swoje „tortury”. Czułem się ubezwłasnowolniony i sparaliżowany. Spoglądałem
przez mgiełkę podniecenia, jak szczupłe palce uciskają moją nabrzmiałą męskość.
Druga ręka blondyna spłynęła między moje uda i zaczęła gładzić ich wewnętrzną
stronę, kierując się w stronę pośladków. Nieświadomie unosiłem biodra,
narzucając szybsze tempo.
- Chcę… cię zobaczyć… nago, Dean. – wycedziłem przez zaciśnięte zęby.
Moje nieoczekiwana prośba na moment wytrąciła Winchestera z równowagi. Uniósł
głowę, pokrywając się purpurowym rumieńcem, najprawdopodobniej nie zdając sobie
z tego sprawy. Obrzucił mnie pytającym spojrzeniem.
- Jak dobrze pamiętam w moich snach nie raz bywałem goły. Przyznaj
się, że masz ochotę na mój zgrabny tyłeczek. - Skurczybyk, nie przestawał
znęcać się nad moim pulsującym członkiem, przez co miałem pewne utrudnienia w
sposobie wypowiadania słów. - Jeszcze się nie napatrzyłeś, co?
- Rozbierz się, De… - Przerwały mi gorące usta. Wymieniliśmy długi, drapieżny
pocałunek, wciąż nie mogąc nasycić się swoją bliskością.
Dean chwycił za dół swojej koszulki, po czym ściągnął ją jednym,
szybkim ruchem. Rzucił ją za siebie i wrócił do smakowania moich ust. Zdawał
się nienasycony. Wtuliłem się w jego idealnie umięśnione ciało, pragnąc czegoś
więcej. Nasze spocone klatki ocierały się o siebie, wytwarzając elektryzujące
spięcia. Łowca pozbył się również swoich spodni i bielizny, pozostając zupełnie
nagim. Przysiadł na moich biodrach i zaczął się lekko kołysać. Przymknąłem
powieki, by uniknąć spoglądania na jego sterczącą i zapewne twardą męskość.
- Nie wstydź się mnie, Cas.
- Nie wiem, co masz na myśli. – Nie znałem uczucia wstydu. Znałem jego
znaczenie w ludzkim zachowaniu, jednak nie potrafiłem się z nim utożsamić. –
Nie rozumiem cię, Dean.
- Chcesz powiedzieć, że nie wiesz, co to wstyd?
- Nie. Mówię tylko, że go nie czuję.
- Ty sprośny, bezwstydny...
- Dean, nie rozumiem w jakim sensie to mówisz.
- Castiel. - wyszeptał, drażniąc płatek mojego ucha. – Dlaczego nie
otworzysz oczu? To przez ciebie tak stoi. Zrób coś z nim, proszę.
- Ale...
- Shh.- Zamknął mi usta kolejnym, leniwym pocałunkiem. Rozchyliłem
wargi, by wessać jego język do środka. Z satysfakcją wsłuchiwałem się w coraz
głośniejsze jęki, wydobywające się jego gardła. – Teraz sprawdzimy, jak bardzo
jesteś elastyczny, Cas. – wydyszał mi w usta.
***
Dean leżał na niewygodnym motelowym łóżku, bezmyślnie wpatrując się w
okryty wilgocią sufit. Zerknął w stronę śpiącego brata. Castiel przyznał się,
że maczał w tym palce, lecz Winchester nie miał mu tego za złe. Uśmiechnął się
pod nosem, nieustannie rozpamiętując chwile, które przeżył ze skrzydlatym
przyjacielem.
- To była moja prawda, Cas. - wyszeptał, przymykając oczy. - Kocham
cię.
- Ja ciebie też, Dean. - Anioł spojrzał na niego czule. - Na co teraz
masz ochotę?
- Na Anioła-lekarza. Tylko eem, co z Sammy'm?
- Nic mu nie będzie, jak pośpi jeszcze kilka godzin. - Castiel
uśmiechnął się szelmowsko. - Którą część zbadać najpierw, panie Winchester?
- Tą najsztywniejszą.
Wow, naprawdę wow!
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że tak długie czekanie się opłaciło. W sumie to wiedziałam, że wrócisz, w końcu nie odeszłabyś tak bez słowa wyjaśnienia, ale nie sądziłam, że w takim stylu i z takim opowiadaniem!
"I'm flexible, I guess" jest naprawdę świetne. Szczególnie mi się spodobał Castiel, który był tak uroczo nieświadomy. W ogóle kocham, kiedy on zna teorię, ale Dean pokazuje mu jak to w praktyce jest. Mrrrrr...
A jak już przy Deanie jestem to- ale z niego niegrzeczny chłopak! Tak śnić o swoim anielskim przyjacielu... szkoda tylko, że nie opisałaś tych snów ;D
Bardzo mi się podoba to opowiadanie, mimo tego nawet, że jest krótkie.
Dziękuję za dedykację (o ile jestem tutaj jedyną Desire xD ) Wiedzieć, że takie opowiadanie jest pisane z myślą o mnie, naprawdę bezcenne ♥
Dziękuję!
I to dziękuję nie tylko za to konkretne opowiadanie, ale za sam Twój powrót. Mam nadzieję, że teraz już nam nie uciekniesz ;)
Aaach, a ja tak czekałam aż się Sam obudzi xD A tu proszę, Cas maczał w tym palce.
OdpowiedzUsuńTwój powrót jak najbardziej w świetnej formie wypadł. A może raczej Ty nie wypadłaś z formy pisania? W każdym razie wszystkie słowa Casa słyszałam wypowiadane jego głosem, no i to jego "Dean" na końcu zdania, które już wybitnie mi się kojarzy :D
Alys
A i fajny nowy baner, czy jak to nazwać :D
Usuń