niedziela, 15 lutego 2015

I'm flexible, I guess - część 3

Hej misiaki! Zapraszam na kolejną i tym samym ostatnią część "I'm flexible, I guess". Mam nadzieję, że mój powrót w postaci tego opowiadania przypadł Wam do gustu. Już za jakiś czas wrzucę kolejny one-shot, który mam prawie na wykończeniu. Całe opowiadanie dedykuję Desire - dziękuję, że pomimo mojej... tak długiej nieobecności nadal zaglądasz na mojego bloga;*Oczywiście dziękuję Goście za poprawki i dobre słowo. 

Enjoy!

_________________________________


- Co oznaczają twoje sny, Dean? Widziałem je, proszę, nie kłam. Powiedz mi wreszcie CAŁĄ prawdę o sobie.

Zrobiło się bardzo niezręcznie. Ten skurczybyk potrafił wleźć Winchesterowi do głowy, kiedy tylko chciał. Poznał wszystkie zboczone fantazje ze swoim udziałem. Dean nie miał już w zapasie żadnego logicznego argumentu, by wytłumaczyć się przed wścibskim Aniołem. Jedyne, co mu zostało w tej sytuacji, to grać na zwłokę. Liczył, że Cas w końcu odpuści i wróci do Nieba. 

- Powiedz, że mnie nie chcesz, Dean. – wyszeptał po chwili, ledwie słyszalnym głosem. – Wtedy odejdę.
- Nie mów tak! – warknął groźnie. – Wiesz, przecież… Cholera jasna! Castiel, znasz mnie już tak długo, wiesz o mnie wszystko, chociaż nie powinieneś wiedzieć aż tyle... - Łowca odetchnął głęboko, unikając przeszywającego wzroku przyjaciela. - Wiesz, że nie jestem dobry w wyrażaniu uczuć.
- Nie proszę cię o to.
- Słucham?
- Proszę być powiedział mi prawdę o sobie, Dean.
- Wielka mi różnica, Cas! Gadanie o sobie też jest cholernie trudne. – Stęknął przeciągle w przestrzeń między nim, a wpatrzonym w niego brunetem. Między nogami czuł coraz silniej napierającego na spodnie członka, umiejętnie odbierającego mu zdolność zarówno logicznego myślenia, jak i spokojnego oddychania. - Nie potrafię wykrztusić tego, co czuję, Castiel...
- Naprawdę nigdy nie zrozumiem ludzi. Jesteście tacy... skomplikowani.
- A ty może nie? Anioł-informatyk, anioł-psychiatra i jeszcze anioł-erotoman! Kim jeszcze jesteś? Aniołem-hydraulikiem!?
- Dean, jeśli kiedykolwiek będziesz miał problem z zapchanym odpływem, mogę ci pomóc przepchać rurę. Oczywiście, gdy będziesz tego chciał. 
- Co mi zrobić?! Czy ty wiesz, jak to zabrzmiało?
- Przepchać rurę?

- Jedyne z czym mam teraz problem, to rura, która szuka odpływu. - Winchester nie zdawał sobie sprawy, że właśnie zacytował wers z "popularnego" pornosa. Nie wytrzymując dłużącego się milczenia, niespodziewanie złączył swe usta z siedzącym obok Aniołem. Pocałunek trwał kilka sekund, jednak to wystarczyło w zupełności, by popchnąć obydwu ku nieznanej dotąd namiętności. Łowca poczuł nagły wybuch gorąca, rozchodzący się po całym ciele. Zagryzł wargę i desperacko wbił palce w przeguby rąk Anioła, ciągnąc go do siebie. Ten jęknął słodko, całkowicie poddając się sile Winchestera. Przysiadł na jego kolanach, oplatając go w pasie.
- Rura szukająca odpływu, Dean? Poważnie?
- Daj mi spokój, Cas. - Głos grzązł mu w gardle. – Mogę jeszcze raz cię pocałować, czy nie? - Z każdą minutą stawał się jeszcze bardziej niecierpliwy.
- Nie wiem, czy potr... - Łowca przycisnął swe usta do spękanych warg Anioła, językiem torując drogę do słodkiego wnętrza. 

Castiel zwrócił pocałunek, niezdarnie i nieumiejętnie, ale z taką szczerością, że Dean stracił głowę z czułości i pożądania. Był niemal pozbawiony tchu, ale usilnie starał się oddychać mimo fali pożądania, która rozrywała jego ciało. Przysunął się, by jeszcze raz złączyć ich wargi. Już po chwili Skrzydlaty zaczął się trząść, przyciskając się do niego i szepcząc coś w jego usta. Winchester odsunął się, by dać mu chwilę wytchnienia. Zastanawiał się, jak obezwładniające musiało być to doświadczenie dla kogoś, kto jeszcze nigdy tego nie robił. Wysunął koniuszek języka i przejechał nim po wilgotnej wardze przyjaciela.

- Co robisz, Dean? – Cas zapytał z niewinnością w głosie. – Dlaczego to naczynie, tak intensywnie reaguje?
- Podniecasz się. – Łowca wyszeptał w odpowiedzi, głaszcząc Anioła po plecach.
- Podniecam? – Przechylił głowę, czując bolesne pragnienie bliskości. – Co masz na… 
- Podoba ci się, jak cię całuję?
- Tak. – Odpowiedział, cichym zdławionym głosem. – Błagam cię, Dean. Nie przestawaj. - Dean czuł na policzku gorący oddech Anioła. Na jego szyi zaczęła pojawiać się gęsia skórka, rozprzestrzeniająca się po całym rozdygotanym ciele.
- Nie mam zamiaru. – Szepnął i przycisnął usta do miękkich, wilgotnych od śliny warg Anioła. Ich języki na nowo rozpoczęły wspólny taniec.
- Dean. – Anioł wplótł palce we włosy mężczyzny, odchylając jego głowę do tyłu. – Chcę więcej. Zrób mi to, co robiłeś w swoich snach.

Łowca posłał mu szeroki uśmiech i chwycił za pośladki. Błękitnooki odpowiedział zdławionym jękiem, napinając mięśnie. Schował głowę w zagłębieniu między szyją, a obojczykiem mężczyzny, chłonąc przyjemny zapach perfum.

Nie minęła chwila, gdy Castiel leżał już, przyciśnięty do motelowego łóżka.

- A czego dokładnie, chcesz, Cas? - Nosem musnął zaczerwieniony policzek, powracając do znęcania się nad wargami Anioła. Językiem wślizgnął się głęboko we wnętrze, powoli głaszcząc kochanka po klatce piersiowej. Łowca czuł szalone bicie swego serca. Czuł adrenalinę, dziko pulsującą w jego żyłach. W tamtej chwili nie myślał o śpiącym niedaleko bracie. Marzył jedynie, by wreszcie zasmakować w anielskim ciele.       
  - Dean. – Castiel oderwał wciąż spragnione dotyku wargi, czując przeszywające dreszcze. Zaczerpnął powietrze, próbując złożyć sensowne pytanie. – Co… chcesz mi… zrobić? - Dla Anioła te uczucia były zupełnie obce. Kiedy mieszkał w Niebie, jedyne czego doświadczał to uczucie podporządkowania i spełniania powierzonych mu obowiązków. Nie posiadał własnej woli - robił to, co mu nakazano. Gdy poznał Deana Winchestera zaczął miewać wątpliwości, co do pełnienia niebiańskiej służby. Z upływem czasu stał się pojedynczą, zbuntowaną jednostką. Stał się Aniołem z wolną wolą. Zajęty odkrywaniem niezwykłości ludzkiej natury, nie zwrócił uwagi na to, co działo się z nim samym. Dla Deana był gotów na wszystko. 
- Spokojnie, nie mam zamiaru zrobić ci krzywdy. – Na twarzy Winchestera zakwitł zawstydzony uśmiech. – Powiedz mi, czego ty pragniesz.
- Ja… - Targały nim silne impulsy. Bliskość z drugim ciałem była dla niego nieznanym dotąd przeżyciem. Wciąż nie potrafił pogodzić oddychania z mówieniem, przez co trudno było mu poskładać konstruktywne zdanie. – ja nie wiem. Wiem, że w tym momencie bardzo cię pragnę, Dean. Moją głowę wypełniają te wszystkie... obrazy. Zastawiam się też, jak w praktyce będą wyglądały niektóre pozycje... – Wpatrywał się w oblicze Łowcy tak ufnie, że Winchesterowi odebrało dech w piersi.
- Pozycje?
- Tak. Nie jestem pewien, czy będę w stanie odpowiednio się wygiąć.
- Castiel, na początek pozwól, że trochę cię porozciągam. Później będziemy mogli porozmawiać o doborze odpowiedniej pozycji.
- Jeśli uważasz, że tak trzeba.

***

Castiel's POV:

Rozpływałem się w jego silnych ramionach. Wargi Łowcy musnęły krawędź mojej szczęki i pocałowały kącik ust. Jego ciało napierało na mnie, dostarczając obezwładniającą przyjemność. Przycisnąłem biodra do jego miednicy, czując ogromne wybrzuszenie w okolicach rozporka. Dean rzucił mi pełne czułości spojrzenie. Wsunął kolano między moje nogi, drażniąc pulsujący członek. Uderzyło mnie przyjemne ciepło, skupiające się w dole brzucha. Kurczowo zaciskałem dłonie na prześcieradle, próbując uporządkować chaos panujący w mojej głowie. Przeskakiwałam z jednej myśli, na drugą szukając właściwego określenia na to, co właściwie wyprawiałem z Deanem Winchesterem. Ja - Anioł Pański zabawiałem się z człowiekiem, czerpiąc z tego niewyobrażalną przyjemność! W prawdzie nieco się zbuntowałem i nie było już dla mnie miejsca pośród zwolenników Zachariasza, jednak wciąż pozostawałem Sługą Boga. Nie mego brata, a mego Ojca, który z pewnością jeszcze wróci.

- Cas, jesteś tu? 
- Oczywiście, że jestem. Nawet, gdybym odszedł, a tego z pewnością nie chcę - wołałbyś mnie w swoich snach.
- Słyszysz mnie? Castiel!?  
- Gorąco mi… - Wychrypiałem, całkowicie ignorując jego wcześniejsze wołania. Drobne strużki potu spływały mi po czole i karku. Rozluźniłem krawat i wyciągnąłem spod kołnierzyka białej koszulki.
- Tylko spokojnie, zaraz to zdejmiemy. – Dean chwycił za beżowy prochowiec i zwinnym ruchem strząsnął go z moich ramion. Wyciągnął go spod moich pleców i rzucił za siebie.
- Dean, Dean, Dean… - powtarzałem, niczym słowa modlitwy. Winchester podwinął krawędź mojej koszuli, wsuwając pod nią rozgrzane dłonie. Opuszkami palców głaskał mnie po brzuchu, kreśląc tylko sobie znane wzory. – Auć! – pisnąłem, czując rozkoszny ból w okolicy prawego sutka. – Jeszcze…

Moje słowa, podziałały na Deana, niczym płachta na rozjuszonego byka. Gwałtownie zdarł ze mnie koszulę, rozsypując guziki po motelowym łóżku. Przez dłuższą chwilę lustrował moje ciało, badając każdy centymetr zaczerwienionej skóry. Wysunął język i polizał mnie w lewy sutek.

- Teraz się troszkę pobawimy. - szepnął. Sprawiało mu to tyle samo przyjemności, co mi. W jego zielonych oczach tańczyły iskierki dzikiego pożądania i czułości. 
- Pobawimy? - Przełknąłem ślinę z napięciem czekając na kolejną odurzającą dawkę rozkoszy. Winchester zaczął bez opamiętania ssać i gryźć brodawkę, seksownie pomrukując. Wiłem się pod nim, jak wąż, nie mogąc zaczerpnąć powietrza. Złapałem go za włosy, szarpiąc bezmyślnie.
- I jak? – Wyszczerzył białe zęby robiąc głupkowatą minę, idealnie w jego stylu. – Chcesz jeszcze?
- Nie pogrywaj ze mną, Dean! To, że potrafisz doprowadzić mnie do takiego stanu, nie daje ci przyzwolenia na torturowanie... Och! - krzyknąłem, czując mokre pocałunki na szyi, obojczykach i nagiej klatce piersiowej. - Pocałuj mnie w usta, Dean! – rozkazałem, nie poznając swojego głosu. – Wplotłem palce w jego miękkie włosy, po czym wpiłem swoje usta w jego spękane wargi. Oddał mi pocałunek, oblewając się czerwonym rumieńcem.
- Chcę cię dotknąć, Cas. – Odetchnął głęboko. Jego zielone oczy płonęły. – Mogę? Obiecuję, że ci się spodoba.

Kiwnąłem głową z aprobatą. Nie było mnie stać na jakiekolwiek słowo. Pokusa i chęć skosztowania, jak dotąd enigmatycznej przyjemności, była zbyt wielka by jej nie ulec. Nowa rzeczywistość, która jak dotąd zdawała się być tylko surrealistyczną fantazją w głowie Łowcy, tej nocy stała się najzupełniej realna. Dean pozbawił mnie resztek ubrań, oszczędzając jedynie opięte bokserki.

- Cas. – Powiódł językiem po zagłębieniu między moimi wargami. Jęknąłem wprost w jego usta, uznając to za słodką rutynę. Rozchyliłem je, pozwalając mu wślizgnąć się do środka. Po chwili poczułem, jak gładził moje podniebienie. Dałem się ponieść fali gorąca. Mężczyzna ostrożne wessał dolną wargę między swoje, co wywołało kolejny ostry jęk, który wzmógł się, gdy jego dłoń spoczęła na moim członku. - Spokojnie aniołku. – Serce podskoczyło mi w piersi, hamując swobodny przepływ krwi.

Łowca obserwował uważnie każdą moją reakcję, dostosowując do niej swoje „tortury”. Czułem się ubezwłasnowolniony i sparaliżowany. Spoglądałem przez mgiełkę podniecenia, jak szczupłe palce uciskają moją nabrzmiałą męskość. Druga ręka blondyna spłynęła między moje uda i zaczęła gładzić ich wewnętrzną stronę, kierując się w stronę pośladków. Nieświadomie unosiłem biodra, narzucając szybsze tempo.

- Chcę… cię zobaczyć… nago, Dean. – wycedziłem przez zaciśnięte zęby. Moje nieoczekiwana prośba na moment wytrąciła Winchestera z równowagi. Uniósł głowę, pokrywając się purpurowym rumieńcem, najprawdopodobniej nie zdając sobie z tego sprawy. Obrzucił mnie pytającym spojrzeniem.
- Jak dobrze pamiętam w moich snach nie raz bywałem goły. Przyznaj się, że masz ochotę na mój zgrabny tyłeczek. - Skurczybyk, nie przestawał znęcać się nad moim pulsującym członkiem, przez co miałem pewne utrudnienia w sposobie wypowiadania słów. - Jeszcze się nie napatrzyłeś, co?   
- Rozbierz się, De… - Przerwały mi gorące usta. Wymieniliśmy długi, drapieżny pocałunek, wciąż nie mogąc nasycić się swoją bliskością. 

Dean chwycił za dół swojej koszulki, po czym ściągnął ją jednym, szybkim ruchem. Rzucił ją za siebie i wrócił do smakowania moich ust. Zdawał się nienasycony. Wtuliłem się w jego idealnie umięśnione ciało, pragnąc czegoś więcej. Nasze spocone klatki ocierały się o siebie, wytwarzając elektryzujące spięcia. Łowca pozbył się również swoich spodni i bielizny, pozostając zupełnie nagim. Przysiadł na moich biodrach i zaczął się lekko kołysać. Przymknąłem powieki, by uniknąć spoglądania na jego sterczącą i zapewne twardą męskość.
- Nie wstydź się mnie, Cas.
- Nie wiem, co masz na myśli. – Nie znałem uczucia wstydu. Znałem jego znaczenie w ludzkim zachowaniu, jednak nie potrafiłem się z nim utożsamić. – Nie rozumiem cię, Dean. 
- Chcesz powiedzieć, że nie wiesz, co to wstyd?
- Nie. Mówię tylko, że go nie czuję.
- Ty sprośny, bezwstydny...
- Dean, nie rozumiem w jakim sensie to mówisz.
- Castiel. - wyszeptał, drażniąc płatek mojego ucha. – Dlaczego nie otworzysz oczu? To przez ciebie tak stoi. Zrób coś z nim, proszę.
- Ale...
- Shh.- Zamknął mi usta kolejnym, leniwym pocałunkiem. Rozchyliłem wargi, by wessać jego język do środka. Z satysfakcją wsłuchiwałem się w coraz głośniejsze jęki, wydobywające się jego gardła. – Teraz sprawdzimy, jak bardzo jesteś elastyczny, Cas. – wydyszał mi w usta.  

***

Dean leżał na niewygodnym motelowym łóżku, bezmyślnie wpatrując się w okryty wilgocią sufit. Zerknął w stronę śpiącego brata. Castiel przyznał się, że maczał w tym palce, lecz Winchester nie miał mu tego za złe. Uśmiechnął się pod nosem, nieustannie rozpamiętując chwile, które przeżył ze skrzydlatym przyjacielem.

- To była moja prawda, Cas. - wyszeptał, przymykając oczy. - Kocham cię.
- Ja ciebie też, Dean. - Anioł spojrzał na niego czule. - Na co teraz masz ochotę?
- Na Anioła-lekarza. Tylko eem, co z Sammy'm?
- Nic mu nie będzie, jak pośpi jeszcze kilka godzin. - Castiel uśmiechnął się szelmowsko. - Którą część zbadać najpierw, panie Winchester?
- Tą najsztywniejszą.


3 komentarze:

  1. Wow, naprawdę wow!
    Przyznam szczerze, że tak długie czekanie się opłaciło. W sumie to wiedziałam, że wrócisz, w końcu nie odeszłabyś tak bez słowa wyjaśnienia, ale nie sądziłam, że w takim stylu i z takim opowiadaniem!
    "I'm flexible, I guess" jest naprawdę świetne. Szczególnie mi się spodobał Castiel, który był tak uroczo nieświadomy. W ogóle kocham, kiedy on zna teorię, ale Dean pokazuje mu jak to w praktyce jest. Mrrrrr...
    A jak już przy Deanie jestem to- ale z niego niegrzeczny chłopak! Tak śnić o swoim anielskim przyjacielu... szkoda tylko, że nie opisałaś tych snów ;D
    Bardzo mi się podoba to opowiadanie, mimo tego nawet, że jest krótkie.
    Dziękuję za dedykację (o ile jestem tutaj jedyną Desire xD ) Wiedzieć, że takie opowiadanie jest pisane z myślą o mnie, naprawdę bezcenne ♥
    Dziękuję!
    I to dziękuję nie tylko za to konkretne opowiadanie, ale za sam Twój powrót. Mam nadzieję, że teraz już nam nie uciekniesz ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaach, a ja tak czekałam aż się Sam obudzi xD A tu proszę, Cas maczał w tym palce.
    Twój powrót jak najbardziej w świetnej formie wypadł. A może raczej Ty nie wypadłaś z formy pisania? W każdym razie wszystkie słowa Casa słyszałam wypowiadane jego głosem, no i to jego "Dean" na końcu zdania, które już wybitnie mi się kojarzy :D
    Alys

    OdpowiedzUsuń