Agron odpiął skórzany pas oplatający biodra, chcąc choć na moment nie czuć ciężaru stalowego miecza. Rzucił broń na podłogę, oddychając ciężko. Nieustanne noszenie jej przy sobie, tylko przypominało mu o walkach z rzymskimi skurwielami, przez których został rebeliantem. Stracił wolność, stracił osobę bliską jego sercu. Najdroższego brata, którego śmierć pragnął pomścić przelewając krew wszystkich, którzy się do tego przyczynili. Wszystkich, którzy śmiali nazwać się Rzymianami.
- Duro, przyrzekam. – Splótł dłonie,
upadając na kolana. – Nie spocznę, póki nie pomszczę twej śmierci. Słyszysz
mnie, bracie? – Przymknął oczy, tłumiąc w sobie łzy. To nie był czas, ani
miejsce. Jedyne, co mu pozostało to siła i wytrwałość, dzięki której mógł
walczyć. – Obiecuję ci to.
Odrzucając wszelkie pochmurne myśli,
wstał na równe nogi i podszedł do niedużego posłania, znajdującego się przy
wschodniej ścianie. Płócienny materiał przesiąknięty był wodą kapiącą z sufitu.
Mężczyzna zmiął w ustach srogie przekleństwa, siadając na podłodze. Całkiem
niespodziewanie, jego myśli zbiegły na całkowicie odmienny tor. Poczuł silny
ucisk w klatce, pętle oplatającą szyję. Wziął gwałtowny haust powietrza, jednak
uczucie nie minęło. Serce uderzało w żebra, niczym mosiężne wahadło. Blondyn
poczuł dreszcz, przebiegający wzdłuż kręgosłupa. Drobne krople potu spływały po
umięśnionym ciele, pozostawiając za sobą mokre ślady.
- Co się ze mną dzieje? – spytał sam
siebie. Przed oczami ujrzał obraz młodego bruneta. Odruchowo zsunął dłoń na
krocze, czując silny wybuch gorąca, zalewający jego ciało. Fantazja nasilała
się, powodując dzikie spazmy i jęki, chcące wyrwać się z głębi gardła. – Mhm… -
Zacisnął palce, na szybko sztywniejącym członku. Drugą dłonią wędrował po nagim
ciele, chcąc sprawić sobie jeszcze więcej przyjemności. – Fuck The Gods! –
warknął głośno, czując przepełniającą go ekstazę. Odrzucił głowę w tył, dysząc
płytko. Orgazm nadszedł szybko, sprawiając bolesną przyjemność, którą czuł w
każdym zakamarku swojego ciała.
Przez moment gladiator nie mógł złapać
tchu, oszołomiony niezwykłością minionego wydarzenia. Sięgnął po kawałek
zdartego materiału, ścierając białe krople z brzucha i ud.
- Zdecydowanie potrzebuję snu. –
zaśmiał się. – Ty mały skurczybyku. Dlaczego wciąż nie mogę przestań o tobie
myśleć? – Sięgnął pamięcią do niewinnych ust, których zasmakował. Podczas jednego
wieczoru, gdy umysł zamroczony był winem. Pragnienie obydwóch znacznie
przerosło rozsądek. Trwali w czułej pieszczocie, nie zdając sobie sprawy z
namiętności, która między nimi zaiskrzyła. Spijali ze swych warg gorzki trunek,
smakując w rozkosznych pocałunkach. Wraz z upływem chwili - nie do końca
świadomi, niepewni odsunęli wciąż spragnione ciała i rozeszli się każdy w swoją
stronę.
Agron wiedział, że to nie alkohol
pchnął go w ramiona Syryjczyka. Od kiedy go zobaczył – gdy po raz pierwszy
spojrzał w czekoladowe oczy, utonął w nich. Bezkreśnie oddał swe serce
mężczyźnie, którego ledwie znał. Nasir
– niegdyś niewolnik rzymskiego ścierwa. Chłopak, który odważył się targnąć na
życie Spartacusa, w imię bezmyślnej, niewolniczej ideologii. Młody, przystojny,
kryjący w sobie duszę wojownika. Choć początkowo przeciwny, teraz całkowicie
oddany wyzwoleńczej misji.
Germanin postradał dla niego zmysły.
Przymknął powieki, chcąc oddać się w ramiona Momusa, lecz wciąż nawiedzały go
erotyczne fantazje z udziałem młodego bruneta. Zrezygnowany, mruczał pod nosem,
czując tlące się wewnątrz podniecenie.
- To twoja wina, Nasir. – szepnął. –
Przez ciebie me ciało zmieniło się w dom pozbawiony fundamentów. Zburzyłeś jego
ściany, odzierając mnie z resztek zdrowego rozsądku. Staję się bezmyślny,
impulsywny. – podjął rozmowę sam ze sobą. – Leżę, marząc o miękkim dotyku twych
warg, czułej pieszczocie dłoni. – Zamknął oczy, czując znajome ciepło w
okolicach krocza. Te same, które przed momentem stało się prologiem do prawdopodobnie
najszybszego orgazmu, którego doświadczył w swoim życiu. – Kiedy wreszcie dasz
odetchnąć mej zszarganej głowie, wypełnionej pragnieniami twego ciała? Twego przerywanego
oddechu przeplatanego pojękiwaniami rozkoszy? – jęknął żałośnie, czując
adrenalinę wypełniającą jego żyły. Zagryzł wargę, rozglądając się po ciemnym
pomieszczeniu.
Wilgotne ściany zionęły chłodem,
odbijając światło księżyca wpadające przez malutkie okno. Germanin wpadł na
pewien pomysł, jednak nie był do końca pewien jego realizacji. Analizował
wszystkie za i przeciw, próbując dokonać właściwego wyboru. Każdej pieprzonej
nocy - tuż przed zaśnięciem – wspominał te wszystkie nieśmiałe spojrzenia,
które wymieniali podczas treningów. Wspominał czerwone policzki, gdy tylko
nieprzypadkowo dotknął jego dłoni. Teraz chciał udać się do Syryjczyka i wyznać
mu swe uczucia. Pragnął znów poczuć smak jego ust, zapach jego ciała. Ponownie
znaleźć się w czułych ramionach, tym razem bez towarzystwa czerwonego
wina.
- Jestem szaleńcem! – Przyłożył dłonie
do twarzy. – Co jeśli mylę jego intencje? Co jeśli mnie odrzuci? –Odetchnął
głęboko, czując jak krew napływa mu do twarzy. Podniósł się z podłogi, wbijając
wzrok w pokryty wilgocią sufit. – Niech zagrzmią niebiosa, jeśli się mylę. – Po
ostatecznej walce z myślami, wyszedł z pomieszczenia. Wciąż przepełniały go
wątpliwości, ale nie miał zamiaru zmieniać decyzji. Tej nocy, wyzna prawdę,
którą chowa w swym sercu!
***
Pełen obaw stanął naprzeciw zbutwiałych
drzwi, za którymi mieściła się sypialnia młodego ex-niewolnika ;) Odchrząknął
speszony, próbując opanować drżenie głosu.
- Nasir? Mogę wejść?
- T-tak. – Usłyszał w odpowiedzi. – Zapraszam.
- W-witaj. – Szybko spuścił wzrok,
zagryzając wargę. – Pragnę zamienić z tobą kilka słów. Mam nadzieję, że nie
przeszkadzam.
- Agron! – Chłopak uśmiechnął się
niewinnie. Wzrokiem przebiegł po odsłoniętym, umięśnionym ciele, uważając by
nie zostać złapanym na tak wstydliwym występku. Przez moment wpatrywał się w
pokaźne wybrzuszenie między nogami gladiatora. Czuł perwersyjną potrzebę
posmakowania ciepłej skóry, chronionej jedynie kawałkiem zdartego materiału.
Zwilżył wargi, wydając ciche, nieco stłumione stęknięcie. Szybko zakrył usta,
odwracając się w przeciwnym kierunku. – Wina? – spytał grzecznie.
- Chętnie. - Pokiwał głową.
- To o czym chciałeś rozmawiać? - Podał
mężczyźnie naczynie z czerwonym trunkiem.
- O nas.
- O n-nas? - Odwrócił wzrok. – Co
konkretnie masz na myśli?
- Czy pamiętasz nasz pocałunek? –
wyrzucił niepewnie. – Ten, który wymieniliśmy podczas…
- T-tak. Co noc go wspominam. – Szybko
zakrył usta dłonią, czując zażenowanie odwagą swych słów. Dyskretnie zerknął w
dół, dostrzegając szybko rosnącą wypukłość. Obecność blondyna podziała na niego
intensywniej, niż się spodziewał. Przymknął oczy, myśląc nad wytłumaczeniem
niefortunnego incydentu. – Mam na myśli… to dlatego, że… ja nie umiem… - Język,
począł plątać się w ustach.
- Nasir, proszę… - Poczuł dłoń na
plecach. – spójrz na mnie. - Powoli sunęła w dół, badając odkrytą skórę. – Nie
możemy dłużej zwlekać.
Syryjczyk poczuł przyjemny dotyk na
pośladkach. Spiął mięśnie, w milczeniu wsłuchując się w ochrypły głos
przystojnego Germanina.
- Co noc rozpala mnie myśl o twych
mokrych udach. – Wysunął koniuszek języka. – Obraz twej twarzy spowitej
rumieńcem. – Polizał skórę szyi, jedną dłoń wsuwając miedzy spięte pośladki.
Ostrożnie wsunął palec w ciasne wnętrze, czekając na reakcję bruneta. Ten
gwałtownie odchylił głowę, dysząc ciężko.
- Wejdź we mnie. Głęboko. Pragnę poczuć
cię w sobie. – stęknął w stronę kochanka. Ten ostrożnie rozszerzał spięte
mięśnie, uważając, by nie zadać mężczyźnie bólu. – Mhm… - mruknął, nabijając
się na sztywne palce. Jego ciałem wstrząsnął silny dreszcz, wyrywając z gardła
przeciągły jęk rozkoszy.
- Dobrze ci? – szepnął, gryząc płatek
ucha.
- Taaak. Chcę więcej, szybciej,
mocniej…
- Pozwól mi wpierw zasmakować twych ust.
– Wysunął palce i chwycił chłopaka za ramiona, zwracając w swym kierunku. Nasir
szybko spuścił wzrok, uciekając przed przenikliwym spojrzeniem wyższego
mężczyzny. – Nie wstydź się. – Uniósł kąciki ust w delikatnym uśmiechu.
- Agron… – Nabrał powietrza w płuca,
próbując na nowo dotlenić oszołomiony wrażeniami umysł. – Agron, pocałuj mnie
szybko.
- Yhm. – Gladiator pokiwał głową,
łącząc ich usta w długim, namiętnym pocałunku. Języki zaczęły walczyć o
dominację. – Tak długo czekałem, by znów poczuć twe usta na moich. – szepnął
między pocałunkami. Chwycił bruneta za szyję, delikatnie wbijając paznokcie.
Wysunął język, liżąc kącik ust.
- Ja również. – Pchnął mężczyznę w
stronę łóżka. – Nie drażnij mnie dłużej. - wydyszał.
- Nie mam zamiaru. – Położył się,
ciągnąc bruneta za sobą. Szybko pozbył się zbędnego odzienia, to samo czyniąc z
przybraniem Nasira.
Poczuli dotyk swych nagich ciał. Obydwoje
przepełnieni pasją i rosnącym pożądaniem. Dzikie dreszcze podniecenia, wyciągały
z ust obu mężczyzn niepohamowane, głośne jęki i pomruki. Powietrze zgęstniało,
a temperatura wzrosła kilkakrotnie. Napięcie z każdym pocałunkiem stawało się
silniejsze. Agron delikatnie wgryzł się w szyję ciemnowłosego, pozostawiając za
sobą czerwony ślad. Ten ocierał się o sztywny członek zielonookiego, chcąc w
końcu poczuć go w swoim wnętrzu. Po chwili, nie mogąc dłużej znieść słodkich
tortur, podniósł się siadając na biodrach blondyna.
- Nasir. – wydyszał. Gwałtownie
wypchnął biodra w górę, zagryzając dolną wargę. Drobna strużka krwi spłynęła po
drżącym podbródku.
- Chcę… - Złapał wilgotną erekcję,
ostrożnie naprowadzając ją w swoje wejście. – poczuć cię… - Powoli wsunął
czubek, czując pierwsze ukłucie bólu. – aghm… w sobie. - Osunął się niżej,
pochłaniając penisa w całości. – Mhm!
- Fuck! – syknął, odrzucając głowę w
tył. Chwycił Syryjczyka za biodra, wbijając palce w spoconą skórę. – Aghm!
- Dotykaj mnie. – wyjęczał żałośnie.
Przymknął oczy, opierając dłonie na klatce piersiowej kochanka. Głaskał
zroszoną potem skórę, badając każdy skrawek. – Wszędzie. Tylko tego pragnę…
mhm… - Poruszał ciałem w przód i tył, czując odurzające fale ciepła. Kutas
Germana bezlitośnie wbijał się w jego ciało zadając zarówno ból, jak i niebiańską
przyjemność. – Agron, proszę!
Mężczyzna pociągnął bruneta do
kolejnego, długiego pocałunku. Zębami chwycił dolną wargę, szarpiąc za ciemne
włosy. Nasir złapał dziki haust powietrza, czując ekstazę rozrywającą jego
ciało. Jeszcze nigdy nie odnalazł tak potężnej przyjemności w dotyku drugiej osoby.
W silnych ramionach gladiatora czuł się szczęśliwy, bezpieczny. Nieustannie
spragnione wargi żebrały o dotyk, kolejną pieszczotę.
W głębi serca pragnął, by ta chwila
trwała wiecznie.
- Agron, ja zaraz… - zaczął nieśmiało.
– już dłużej nie wytrzymam. – Policzki zapłonęły pokaźnym rumieńcem, a głos
ugrzązł w gardle.
- Oh, tak. – Pocałował szyję, zlizując
słone krople potu. – Ja… też… mghm!
- Ah! – Jęk przerodził się w donośny
krzyk, którego nie mógł pohamować. Stracił kontrolę nad swoim ciałem. Umysł
zasnuł smog podniecenia, zwierzęcej pasji, pożądania. Kołysał biodrami,
czerpiąc niesłychaną przyjemność. – Agron! – Trysnął białą spermą na brzuch
blondyna. Oddychał ciężko, nie mogąc złapać tchu. Chwilę później poczuł ciepło
rozlewające się po jego wnętrzu.
- To było…
- Cudowne? – spytał, wtulając się w
pierś kochanka.
- Niezapomniane. – Ucałował spierzchnięte
wargi, otaczając chłopaka ramieniem. – Chcę cię mieć już zawsze przy sobie,
Nasir. Rozumiesz me słowa?
- Tak, ja również pragnę tego całym swym
sercem. – Uniósł głowę, spoglądając w zielone tęczówki.
- Niezależnie od woli bogów, pragnę
dzielić z tobą łoże. – Uśmiechnął się szelmowsko. – Nie miałem pojęcia, że z
ciebie taki ogier. – Zawył, niczym wilk.
- Ucisz się, nim zbudzisz cały Rzym. –
roześmiał się.
- Przepraszam. – Pocałował bruneta w
czoło, odgarniając pojedyncze kosmyki włosów za ucho. – Pragnę dzielić z tobą
me smutki i radości. – Głos przybrał poważny ton. – Jesteś bliski memu sercu.
- Pragnę tego samego. – Zbliżył się,
łącząc ich usta w pocałunku, będącym odpowiedzią na wszystkie cudowne słowa,
pieszczące jego uszy. Nosem musnął zaróżowiony policzek. – Pożądam twego ciała
i duszy. – Chwycił dłoń mężczyzny i splótł swe palce z jego. – Od dziś należę
wyłącznie do ciebie.
- Jak ja do ciebie.
W tej chwili stali się nierozerwalną
jednością. Znajdując ukojenie w swych ramionach, miłość w słowach i szczerość w
pocałunkach i najmniejszych pieszczotach. Leżeli wtuleni w siebie, nie myśląc o
niepewnej przyszłości. Obydwoje chłonęli wzajemną bliskość, ciepło drugiego
ciała - ciesząc się z chwili, w której są razem.
Koniec
Boże jakie to było piękne <3 Cholera życzę ci dużo dużo dużo weny bo niesamowicie ci to idzie :) Aha no i chcę więcej oczywiście!
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie ;*
UsuńKocham Nagrona i po prostu skakałam z radości, gdy trafiłam na twojego bloga.
OdpowiedzUsuńOne-shot cudowny.
Masz nową czytelniczkę.
Pozdrawiam i weny ~
Jejciu, ale miłe zaskoczenie! :D Dziękuję ślicznie... <3
UsuńW najbliższym czasie pewnie wrzucę jeszcze jeden one-shot, także bez obaw :)
A czytałaś już może PanDę? Dan i Pana w akcji? xD
Pozdrawiam!