czwartek, 6 czerwca 2013

PROLOG


Nie miałem ochoty wstawać z łóżka. Gdy tylko pomyślałem o nadchodzących dniach spędzonych za szkolną ławką, przechodziły mnie ciarki. Przede mną cały rok klasówek i durnych sprawdzianów. Wkuwanie po nocach, stres przed matematyką oraz nieustanne lenistwo. 

Podniosłem się niechętnie na równe nogi i powlokłem do łazienki. Podparłem o zimną umywalkę, odkręcając dopływ wody. Nabrałem jej na obydwie dłonie i chlusnąłem sobie w twarz. W ten sposób próbowałem się ocucić – pozbyć szkolnej chandry, która niestety nie opuszczała mnie od kilku tygodni.

Wziąłem głęboki oddech, by ponownie znaleźć się pod wodą.

- Będzie dobrze. – szepnąłem. - Musi być!

Wróciłem do pokoju i ujrzałem odwróconego do mnie tyłem chłopaka. Ubrany był w elegancką koszulę w kolorze krwistej czerwieni, niezbyt obcisłe czarne spodnie i zniszczone trampki. Na nadgarstku miał czarne sznureczki i przeróżne bransoletki – z ćwiekami, i metalowe, przypominające wisiorki. Na głowie panował totalny chaos. Każde pasemko kruczoczarnych włosów skierowane było w inną stronę. 

Zamknąłem drzwi, głośno trzaskając. Brunet odwrócił się w moim kierunku i szeroko uśmiechnął. Oblizał usta i wolno podszedł do mnie, odurzając mieszanką mięty i truskawek. 

Metaliczny kolczyk w dolnej wardze, zdawał się być jedyną skazą na nadzwyczaj idealnej twarzy chłopaka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz