czwartek, 6 czerwca 2013

ROZDZIAŁ IV 
PRAWDZIWE PANDEMONIUM – CZĘŚĆ 2


- Dlaczego przeze mnie? Seba, stało się coś?
- N-nie, ja tylko… - urwałem. Serce waliło mi niczym mosiężne wahadło, odbijając się od kręgosłupa i żeber. – Ja tylko…
- Tylko?
- Tylko nie wiem, co się ze mną dzieję! – wrzasnąłem, odpychając bruneta. – Nie widzisz tego? – Chłopak wstał z podłogi, rzucając mi chłodne spojrzenie.
- Seba, wyluzuj!
- Niby jak?!
- Sebastian, do cholery!      
- Daj mi spokój! – wycedziłem przez zęby. Czułem, że sytuacja wymyka się spod kontroli. Z oczu popłynęły mi łzy. Tak bardzo nie chciałem teraz płakać! Szybko przetarłem twarz rękawem, przeklinając cicho. To było okropne.
- Bo, co?
- Bo… - Opuściłem głowę. Czułem pulsowanie w tętnicach. Adrenalina rozeszła się po całym moim ciele, powodując dygotanie głosu. – Bo…
- Ej mały, spokojnie. – Czarnowłosy usiadł obok mnie, obejmując ramieniem. Delikatnie ujął pod brodę , skłaniając do spojrzenia sobie w oczy. – Dlaczego płaczesz? – spytał, ścierając wciąż spływające krople łez. – Powiedz mi prawdę.
- Ja… – Położyłem głowę na ramieniu przyjaciela, wtulając się w jego drobne ciało. Znów poczułem tą niesamowitą woń. Mieszankę mięty i truskawek, która podziałała na mnie niczym płachta na rozjuszonego byka. Nieprzemyślane słowa zaczęły wyrywać się z gardła, ignorując paniczne wołanie zdrowego rozsądku. – Bardzo pragnę cię pocałować.  

„Czy ja naprawdę to powiedziałem? Co mi odbiło?!”

Nie mogłem myśleć racjonalnie. Chłopak popatrzył na mnie, w pierwszej chwili nie wiedząc, jak zareagować. Czułem, jak zaciska palce na moim ramieniu. Odchrząknął, po chwili szepcząc:

- Chcesz mnie pocałować? – Chwycił mnie za policzek. Bałem się odezwać. Cierpliwe czekałem, na jego ruch. Zamknąłem oczy, czując mocno pulsującą krew w skroniach. Po niecałej chwili do moich ust przylgnęło ciepło. Zdezorientowany odchyliłem powieki, odrywając wargi.
- Patryk, co ty…
- Shh, proszę. Nic nie mów. – Ponownie wpił się w moje usta. Pocałunek był delikatny, zupełnie jakby bał się poddać emocjom.  Poczułem niesamowite podniecenie, które powoli odbierało mi zdolność logicznego myślenia. Wsunąłem język między jego wilgotne wargi. – Mhm. – Odpowiedział mi cichutkim jękiem. Obawiałem się, że to wszystko, to tylko złudzenie. Realne, lecz będące wyłącznie urojeniem mojego umysłu.

„Błagam, by to wszystko działo się naprawdę!”

Po niecałej chwili Patryk zaczął całować z większą namiętnością. Łapczywie, pełen pasji. Wgryzł się w moje usta, nie odrywając się od nich, choćby o milimetr. Obydwoje czerwoni z podniecenia i wstydu, trwaliśmy w żarliwym pocałunku, nie mając najmniejszej ochoty go przerywać. Poczułem falę gorąca uderzającą w dolne partie mojego ciała. Oszołomiony spojrzałem na przyjaciela. Zachłannie składał pocałunki na mojej szyi i obojczykach, jedną ręką masując swojego członka przez materiał dżinsów. Przez moment przyglądałem się tej prostej czynności, nie mogąc powstrzymać cichych skomleń. Powoli wstaliśmy i nie przerywając pieszczot, skierowaliśmy się w stronę salonu. Pchając mnie w stronę kanapy, zaczął odpinać koszulę. Twarz poczerwieniała mu, niemal natychmiast. Ręce drżały po stokroć mocniej, a oczy rozbiegane były po całym moim ciele. Przez dłuższą chwilę męczył się z jednym guzikiem. Spojrzałem na niego i pogłaskałem po prawym policzku.

- Spokojnie. – Ująłem roztrzęsioną dłoń, przykładając ją do swych napuchniętych warg. Odpiąłem ostatni guzik, odkrywając rozgrzane ciało. Zadrżałem, wciąż nie mogąc pohamować zmieszania. Nieśmiało całował mój tors, obojczyk i szyję. Pozostawiając za sobą palący ślad, który wręcz przedzierał się na same dno mojej duszy. – P- Patryk… – wyszeptałem drżącym głosem. Leżąc już na czerwonej sofie, zacząłem unosić biodra. Kumulujące się podniecenie nieznośnie, odebrało zdolność normalnego mówienia. – Pa-Patryk… - powtórzyłem bezmyślnie. Mimo wszelkich starań, nie potrafiłem ułożyć w głowie logicznego zdania. 
- Co jest mały?
- N-nie nazywaj mnie tak. – oburzyłem się, robiąc groźną minę. Choć pewnie wyglądałem nie straszniej niż mały kociak.
- Dlaczego? Jesteś mały, słodki… - Polizał mnie w policzek. – …i smaczny.

W tej chwili nie myślałem, o tym co powinienem, a czego nie. Liczyła się jedynie bliskość Patryka. Jego ciepło. Zapomniałem o wstydzie, o wątpliwościach jakie mną targały. Znalazłem się w samym środku pandemonium. Kuszony przez czułe pocałunki i niewinne spojrzenia. 
- Głupek.
- A z ciebie mądrala.

Kołysałem tułowiem, przyciskając go jeszcze bliżej. Nogi konwulsyjnie oplotłem wokół jego tali. Byłem szaleńczo zachłanny na jego dotyk. Na parzące ciepło, które przyjemnie raniło każdą komórkę mojego organizmu. Nie mogłem się powstrzymać. Wyglądał tak zachęcająco! Najpierw skroń, policzek… Darowałem pocałunek za pocałunkiem.
Przygryzłem delikatnie jego dolną wargę. Uważając, by nie zrobić mu krzywdy. Udało mi się. Wydał z siebie niesamowity jęk, który pobudził wszystkie moje zmysły. Uniósł kąciki ust, wysuwając tym samym koniuszek języka. Ostrożnie go pocałowałem, po czym pozwoliłem mu „wejść” do ust. Gładził podniebienie i chaotycznie błądził wewnątrz mojej buzi. 

- Patryk? – Odsunąłem się na chwileczkę.
- Słucham?
- Co my właściwie robimy? 
- Całujemy się! – Uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek. – Chcesz tego, prawda?
- A ty?
- Bardzo.

Powoli zdjąłem z niego koszulę. Ostrożnie ucałowałem gładką skórę szyi, potem smaczne usta. Pojękiwaliśmy przy tym, raz on, potem ja.

To wszystko było niesamowite. Całowałem się z moim najlepszym kumplem, którego znałem od wielu lat. Leżeliśmy pół nadzy na kanapie, w moim salonie! Byłem nieziemsko podniecony. Co chwilę przez moje plecy przesuwał się ciepły dreszcz, idący od szyi, aż do stóp. Świadomość tego, co robiłem, pobudzała mnie do dalszych czynów. Patryk niewyobrażalnie całował. Żadne słowo, nie było w stanie oddać niezwykłości jego wyczynom. Nasze języki spotykały się co chwilę, wręcz prosząc o jeszcze. Tańczyły, oplecione namiętnością.

Do głowy wpadł mi pewien pomysł. Wahałem się jednak nad jego realizacją. Nie chciałem jednak przegiąć. W ostateczności postanowiłem zaryzykować. Musnąłem prawy sutek, przez co, aż wygiął się z przyjemności. Odchylił głowę, przygryzając dolną wargę, tak mocno, że miałem wrażenie, iż zaraz popłynie z niej krew. Nie byłem pewien, czy mogłem kontynuować moje pieszczoty. Gdy wydał z siebie głośny jęk, kierując moją twarz w stronę dotkniętej wcześniej brodawki, zmotywowało mnie to do dalszej zabawy. Wiedziałem już, że mogę sobie pozwolić na trochę więcej. Lizałem, ssałem i gryzłem wskazane miejsce, powodując głośne jęki, wydobywające się z gardła chłopaka.

Powoli zsunąłem ręce w stronę rozporka - szybko rozpiąłem guzik, potem zamek. Po raz kolejny jęknął z rozkoszy, unosząc nieznacznie biodra. Pocałowałem go, delikatnie się uśmiechając. Zdjąłem z niego spodnie, rzucając obok leżących koszul. Nastolatek podniósł się lekko i oparł na prawym łokciu. Lewą dłonią zaczął odpinać moje. Zsunął leniwie z bioder, odkrywając czerwone bokserki. Wziąłem szybki haust powietrza i ponownie wpiłem się w słodkie, wręcz narkotyzujące wargi, darując długi, pełen prawdziwej żądzy pocałunek.

Zburzyłem wszelkie granice. To, do czego doprowadziliśmy przekraczało moje wszelkie wyobrażenia. Najgorszy (najlepszy?) był fakt, że ani jemu ani mi absolutnie to nie przeszkadzało. W swoich objęciach czuliśmy się wspaniale. Na brzuchu czułem jego podniecenie. Był tak samo pobudzony, co ja. Szarpnąłem go za włosy, na co odpowiedział słodkim mruknięciem. Powoli mnie polizał, zaczynając od skroni, a zatrzymując się dopiero na klatce piersiowej. Przez materiał bokserek pocierał mojego członka. Spiąłem się - Patryk jednak nie przestawał. Uśmiechał się zadziornie, ustami pieszcząc moje rozgrzane ciało.

- Widzę, że ci się podoba… - wyszeptał. – Wiesz, co pragnę teraz zrobić?
- Nie.
- To. – Wsunął dłoń za granicę bielizny, oplatając palcami mój członek. – I to. – Zaczął wolno pocierać całą jego długość, kciukiem masując wilgotny już czubek. – Podoba ci się?
- T-tak. – stęknąłem, chwytając go za ramiona. Wszelkie wątpliwości rozproszyły się. – Szybciej, proszę!
- Sebastian… - wyszeptał seksownie, liżąc mnie w płatek ucha. – Jesteś niesamowity.
- T-ty… też.
  
           

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz